Lisicki: Interesuje mnie perspektywa polska. Eskalacja wojny zwiększa, a nie zmniejsza zagrożenie
W jednym z wątków czwartkowej rozmowy z Krzysztofem Skowrońskim na antenie Radia WNET redaktor naczelny "Do Rzeczy" mówił m.in o poważnych zagrożeniach dla Polski, które wiążą się z eskalacją wojny rosyjsko-ukraińskiej. Temat ten dopiero od niedawna zaczyna się pojawiać w dominujących mediach.
Lisicki: Wątek eskalacji wreszcie w debacie
Lisicki przypomniał, że od dłuższego czasu debatę taką próbuje prowadzić "Do Rzeczy", ostrzegając przed konsekwencjami eskalacji, jakie może ponieść Polska.
– Przypomnę, że kiedy zaczęła się agresja Rosji na Ukrainę, to wątek, który teraz stał się częścią polskiej debaty publicznej, czyli wątek mówiący o zagrożeniu konfliktem bezpośredni między NATO a Rosją i użycia broni atomowej praktycznie się nie pojawiał. Większość ekspertów uważała to wyłącznie za możliwy straszak, za tylko taką pustą groźbę. Tymczasem warto zauważyć, że to, co się dzieje na Ukrainie, jest to jest eskalacja, która przebiega dwustronnie – wskazał.
Lisicki: Interesuje mnie perspektywa polska
– Z jednej strony mamy do czynienia z pseudoreferendami, które ogłosił Putin, które rzekomo powiększyły Rosji o kolejne okręgi. Putin podpisał włączenie tych regionów to do Rosji. A z drugiej strony mamy do czynienia z udanymi działaniami wojsk ukraińskich, ale z perspektywy Polski – a to jest perspektywa, która mnie najbardziej interesuje – to skala zagrożenia dla Polski wyraźnie wzrosła, a nie spadła – zauważył publicysta.
Lisicki przypomniał, że senator Marco Rubio powiedział publicznie, że Waszyngton bierze poważnie pod uwagę możliwość uderzenia w Polskę bronią atomową. – Wydaje mi się, że jest to rzecz co najmniej możliwa. Nie mówię, że bardzo prawdopodobna, ale możliwa – powiedział Lisicki.
– No więc zastanawiam się – i to jest właśnie ten brak w polskiej dyskusji – co leży w polskim interesie? – zwrócił uwagę.
Negatywne skutki przedłużającej się wojny
– Zauważam, że niestety u nas refleksja na ten temat praktycznie nie występuje. Przedłużający się konflikt na Ukrainie ma dla Polski dwa bardzo poważne negatywne skutki. Pierwszy skutek dotyczy polskiej gospodarki. Rzeczną oczywistą jest to, że wskutek radykalnego wzrostu cen najpierw surowców, potem cen energii, cierpi na tym bardzo polska gospodarka. Widzimy to wyraźnie. Pokazuje to skokowy wzrost inflacji, pokazuje to słabość złotego, myślę, że w dłuższej perspektywie, ale nie tak znowu odległej, będziemy się niestety musieli liczyć również z innymi negatywnymi skutkami tak z tych zdarzeń – powiedział.
Otwarty konflikt NATO - Rosja. Prosta operacja myślowa
– A druga rzecz jeszcze bardziej niebezpieczna dla Polski. (…) Co będzie w sytuacji, kiedy ten, w tej chwili cały czas jednak regionalny konflikt, zastąpiony zostanie konfliktem światowym i dojdzie do frontalnego zderzenia NATO z Rosją? Wtedy pojawia się bardzo proste pytanie - które państwo potencjalnie najbardziej na takim konflikcie ucierpi ze względu na swoje położenie geograficzne. Szczerze mówiąc bardzo prosta operacja myślowa pokazuje, że tym państwem będzie Polska – wskazał Lisicki.