Terroryzm jądrowy Putina
W środę 5 października Rosyjska Agencja Informacyjna TASS opublikowała dekret prezydenta Władimira Putina, który ustanowił największą elektrownię atomową w Europie rosyjskim aktywem federalnym. Co więcej, rosyjski rząd dostał polecenie utworzenia specjalnej państwowej spółki do zarządzania Zaporoską Elektrownią Jądrową. Widzimy więc, że w optyce Kremla obiekt ma pozostać pod jego całkowitą kontrolą. Biorąc pod uwagę fakt, że elektrownia znajduje się w Zaporożu, czyli jednym z czterech zaanektowanych regionów, Putin przywiązuje dużą wagę do najnowszych zdobyczy terytorialnych. Nie wróży to dobrze w kontekście przyszłości konfliktu i świadczy o tym, że Rosja bynajmniej nie będzie szła z Ukrainą na jakiekolwiek ustępstwa czego przykładem jest uszkodzenie komina Zaporowskiej Elektrowni Atomowej ostrzałem Rosjan.
Na decyzję Putina zareagowała oczywiście strona ukraińska w osobie szefa państwowej agencji energetycznej. „Wszystkie dalsze decyzje dotyczące funkcjonowania stacji będą podejmowane bezpośrednio w centralnym biurze Energoatomu. Będziemy nadal pracować zgodnie z ukraińskim prawem, w ramach ukraińskiego systemu energetycznego, w ramach Energoatomu” – oświadczył Petro Kotin, dając Rosjanom jasny komunikat. Warto przypomnieć, że elektrownia co prawda jest okupowana przez wrogie wojsko, jednak wykwalifikowane ukraińskie kadry pozostały na miejscu, i to pomimo groźby dostania się do niewoli lub poniesienia śmierci. Infrastruktura jądrowa jest zbyt newralgiczna, aby mogła trafić w niepowołane ręce lub zostać porzucona.
Mając na względzie bezpieczeństwo publiczne, Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) zaapelowała nawet o stworzenie wokół elektrowni strefy zdemilitaryzowanej, tak aby jak najszybciej zmniejszyć zagrożenie katastrofą nuklearną. Zdaniem ekspertów załoga obiektu powinna mieć normalne warunki do pracy, a obecna sytuacja temu nie sprzyja. Jeżeli ufać deklaracjom naszej Państwowej Agencji Atomistyki, która podtrzymuje stanowisko ukraińskiego Euroatomu, nie musimy obawiać się zagrożenia radiacyjnego. Oczywiście działania prewencyjne ze strony rządu są jak najbardziej uzasadnione, niemniej jednak cały czas mówimy tylko o pewnych formach zabezpieczeniach, jak np. w przypadku dystrybucji jodku potasu. Zastanawiające jest również to że Rosja również chce kupić duże zapasy jodku potasu i to w bardzo szybkim czasie.
Elektrownia w Zaporożu to nie jedyne narzędzie Putina do uprawiania terroryzmu jądrowego. Rosjanie ostrzelali też teren Ukraińskiej Południowej Elektrowni Jądrowej w obwodzie mikołajowskim. Poza szaleńczymi atakami na Elektrownie Atomowe Putin również straszy praktycznie od samego początku wojny rzucając nieodpowiedzialne groźby użycia broni atomowej. Chociaż zdaniem ekspertów, z racjonalnego punktu widzenia, taka decyzja oznaczałaby katastrofę zarówno polityczną, jak i strategiczną, to jednak rosyjski przywódca wcale nie musi kierować się trzeźwą kalkulacją. Liczne doniesienia o jego postępującej chorobie, a nawet szaleństwie budzą uzasadnione obawy, że być może nie mamy tu do czynienia „jedynie” z zimnym graczem. Scenariusz, w którym Putin pozostaje jednak – jakby to nie brzmiało – zwykłym psychopatą, pozwala przynajmniej w jakimś stopniu przewidzieć jego ruchy.
Robert Zawadzki jest dziennikarzem Telewizji Trwam. Artykuł wyraża poglądy autora i nie musi być tożsamy ze stanowiskiem redakcji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.