Będą kolejne nagrania? Jakubiak: Krążą informacje, że to jeszcze nie koniec niespodzianek
DoRzeczy.pl: Wraca "afera taśmowa" i pojawia się pytanie, czy Donald Tusk wpadł we własne sidła uwiarygadniając świadka Marcina W.?
Marek Jakubiak: Zacznijmy od tego, że po Warszawie krąży informacja, że to jeszcze nie koniec niespodzianek i światło dzienne ujrzą kolejne nagrania. Natomiast dla mnie jest sprawą oczywistą, że prokurator nie chciał ruszać tej sprawy przed sprawdzeniem wszystkiego bardzo dokładnie. Jednak skoro Donald Tusk mówi, że jest to człowiek wiarygodny, to prokurator generalny dał zielone światło i ujawnił zeznania. Nie mówiłbym tu o sidłach, ale o dołku, których Tusk chciał wykopać przed PiS-em, a sam w niego wpadł.
Tusk mógł wiedzieć, co jest w tych zeznaniach?
Uważam, że tak. Teraz zaczynają się pojawiać głosy, że nie widział, a w samej Platformie Obywatelskiej zaczyna się poszukiwanie winnych, kto wypuścił Tuska na taką konferencję i grzebanie we własnych śmieciach. Pamiętajmy, że to są afery z czasów Tuska i rządów PO-PSL.
W pana ocenie Marcin W., mówił prawdę?
Jako przedsiębiorca powiem panu, że mam takie przeczucie, że mówił prawdę z tą łapówką. On mnie przekonuje tym, że podczas przesłuchania powiedział, że ludzi przyjmujących łapówki traktuje jak szmaciarzy. Ja mam podobny stosunek do ludzi, którzy wyciągają łapy po łapówki. Tu pełna zgoda, że nie wymyślił tego, tylko spontanicznie powiedział. Oczywiście nie sądzę, że Tusk sam brał łapówki, ale wierzę, że obok niego latało kilku takich naganiaczy.
Czy powinna powstać komisja śledcza w tej sprawie?
Byłem członkiem komisji śledczej oraz wnioskodawcą jej powołania, która dotyczyła wyłudzeń VAT. Wiem, jak i ile się to buduje. Mamy jedenaście miesięcy do wyborów. Zanim się powoła komisję, która się ukonstytuuje, to mija około 3-4 miesięcy. Zostaje nam później 7 miesięcy na działania. Zanim się świadków powiadomi, napisze konspekt, to akurat będą wybory i niczego się nie dowiemy, tylko zrobi się z tego polityczny spektakl.
Czy to nie jest miarą upadku opozycji i mediów opozycyjnych, że wyciąga się właśnie teraz sprawę sprzed kilku lat, gdzie pada zarzut, że to PiS jest władzą umocowaną w Warszawie przez Moskwę?
Mamy tutaj idealny przykład tezy stworzonej przez chorych ludzi. Po pierwsze, nigdy w historii Rzeczypospolitej Rosja nie miała tak dobrych stosunków z polskim rządem, jak za Tuska. Po prostu jedli sobie z dzióbków. Trudno zatem logicznie myślącemu człowiekowi wytłumaczyć, dlatego Rosjanie mieliby zmieniać taki rząd? Dlaczego mieliby Tuska odstawiać od władzy na rzecz Prawa i Sprawiedliwości, partii uchodzącej wówczas za rusofobiczną? To jest tak idiotyczne i nielogiczne podejście, że aż wariackie. Nie wiem, kto podpowiedział to Tuskowi, ale jest to szczyt kretynizmu, ponieważ to właśnie Rosjanie powinni być zainteresowani ponad wszystko Tuskiem u władzy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.