Prof. Chwedoruk: Pozycja premiera słabnie, ale może być pewny swojej pozycji

Dodano:
prof. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego Źródło: PAP / Marcin Obara
Mateusz Morawiecki może być pewny swojej pozycji do czasu, kiedy PiS będzie miało zapewnioną w sondażach szansę na jakąś formę ponownego sprawowania rządów – mówi politolog, prof. UW Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Możliwe, że niebawem zobaczymy rekonstrukcję rządu. Niedawno mieliśmy zmianę na stanowisku szefa Kancelarii Premiera oraz ministra ds. europejskich. Pojawia się w tym miejscu pytanie, czy słabnie pozycja premiera Mateusza Morawieckiego w obozie rządzącym, czy też nie?

Prof. UW Rafał Chwedoruk: W oczywisty sposób pozycja premiera słabnie. Z wejściem tej postaci do czołowych ról w polskiej polityce, z pewnością na prawicy wiązano duże nadzieje, zwłaszcza jeśli chodzi o umocnienie pozycji partii i polskiego rządu na arenie międzynarodowej. Oczywiście możemy dyskutować, czy tak się stało, jednak sądząc po styku polsko-unijnym i w zasadzie braku prostych i korzystnych rozstrzygnięć, taka wizja upada. Dodatkowo trudno nazwać obecną administrację amerykańską przyjazną, bowiem choć łączy tu Waszyngton i Warszawę jednoznaczne stanowisko dotyczące Rosji, to jednak cała reszta dzieli. Kolejną kwestią miało być pozyskanie nowych wyborców – wielkomiejskich – z pomocą polityka o wizerunku technokraty. W sposób ewidentny widać, że to się nie udało. Trzecia rzecz – najważniejsza – to nadanie dodatkowego waloru kompetencyjnego i wizerunkowego polityce gospodarczej rządu. A tu widzimy, co się dzieje i to w skali globalnej. Wszystkie wymienione czynniki legitymizują tezy o osłabieniu tego polityka, a jeśli nic się nie zmieni, to możliwe, że będziemy mówić o kresie na kilka lat, aspiracji do pełnienia czołowych ról w Prawie i Sprawiedliwości.

Jednak to już chyba po wyborach? Zmiana premiera wcześniej byłaby ruchem bardzo ryzykownym.

Żyjemy w takim świecie, że pewność czegokolwiek jest tylko wspomnieniem minionej epoki. W każdym państwie odbywają się wybory, a najlepsze wyniki odnotowują siły, które są opozycyjne, czasem słusznie, a czasem niesłusznie traktowane jako partia pokoju, mówiąca o tym, że problemy gospodarcze w tej chwili są najważniejsze. Ostatnie niedzielne wybory samorządowe w Czarnogórze przyniosły klęskę rządzącym socjaldemokratom i to dodatkowo w ich bastionie, czyli stolicy kraju. Mamy również Wielką Brytanię, która powoli staje się pośmiewiskiem całej Europy z 45-dniową panią premier, która w tak krótkim czasie zdążyła pogrążyć i tak ciężko oddychającą brytyjską gospodarkę. To świadczy o tym, że rzeczywistość jest nieprzewidywalna. W mojej ocenie Mateusz Morawiecki może być pewny swojej pozycji, do czasu kiedy PiS będzie miało zapewnioną w sondażach szanse na jakąś formę ponownego sprawowania rządów.

W jakim sensie jakąś?

Czyli do momentu, w którym sondaże będą przypominały notowania z 2015 roku, bowiem o tych z 2019 roku nie ma mowy w obecnej sytuacji. Oczywiście, przy wielu czynnikach można sobie wyobrażać patową sytuację, która będzie w nowym Sejmie sprzyjać Prawu i Sprawiedliwości, jednak jeśli stanie się jasne, że PiS wybory przegra, to wówczas pojawia się możliwość na wykonanie konsolidującego rządzące ugrupowanie ruchu w postaci wskazania kogoś takiego na prezesa Rady Ministrów, kto jest silniej związany z partią, kto nie miał poszerzać elektoratu, a utwierdzać ten, który dotąd był podstawą poparcia i kto będzie pełnił funkcję mobilizacyjną przed kolejnymi wyborami. Wówczas Mateusz Morawiecki na kilka lat pewnie przestałby pełnić odpowiedzialne funkcje polityczne i niejako wziąłby na siebie nieformalną odpowiedzialność za zaistniałą sytuację. Ale to tylko w tej sytuacji, w której wynik wyborów w skali makro byłby na długo znany przez kampanią.

I tu się pojawia pytania, czy PiS ma szansę na trzecie samodzielne rządy? Mamy np. nowy sondaż Kantar Public, który wskazuje, że Koalicja Obywatelska o 3 pkt. proc. wyprzedza Prawo i Sprawiedliwość.

Cała polska polityka od 2015 roku i wytworzenia się nowych osi podziałów toczy się o pytanie o zdolność koalicyjną Prawa i Sprawiedliwości. Wydaje się, że ta partia kilka kluczowych momentów w tej materii przespała, choć zdarzyły jej się taktyczne sukcesy i współpraca z PSL czy Lewicą. Problem notowań wiąże się również z kwestią demograficzną. Wiele ugrupowań w Europie – PiS nie jest wyjątkiem – zderza się z problemem, że jest rozumianych przez wyborców 45+, czy nawet 60+. PiS kwestią aborcji samo sobie odebrało możliwość oddziaływania na młodszy elektorat, dlatego muszą liczyć na scenariusz utrzymania elektoratu z 2015 roku, przy opozycji, która wystartuje spluralizowana, gdzie znajdą się małe formacje jak Konfederacja i PSL, która siłą rządy będą zainteresowane partycypacją przy podziale władzy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...