Prof. Dudek: Morawiecki jest osaczony, Kaczyński wybrał najbardziej radykalną opcję
Damian Cygan: Czy powstanie komisji śledczej przybliżyłoby do nas do poznania prawdy o aferze taśmowej?
Antoni Dudek: Mówiąc szczerze wątpię, dlatego że pomijając komisję ds. afery Rywina, która zresztą też wszystkiego do końca nie ustaliła, żadna późniejsza z komisji śledczych tak naprawdę żadnej z tych badanych afer nie wyjaśniła w istotny sposób. Mimo to popieram ich tworzenie, także w sprawie afery taśmowej, bo w toku prac komisji śledczych zawsze wychodzą na jaw nowe informacje. Mówiąc krótko, takie komisje są potrzebne, ale niektórzy wiążą z nimi zbyt duże nadzieje.
Jak pan ocenia projekt posłów PiS dotyczący powołania Rady ds. bezpieczeństwa strategicznego? Nowa ustawa miałaby zabetonować zarządy państwowych spółek. Niektórzy uważają, że to element przygotowań do przegranych wyborów.
Też tak to interpretuję. Gdyby PiS przegrał wybory i powstał inny rząd, to przy obecnym stanie prawnym minister odpowiedzialny za spółki Skarbu Państwa może nazajutrz po powołaniu dokonać zmian w zarządach tych spółek. Jeżeli powstanie Rada, będzie ona rodzajem bezpiecznika. Założenie jest takie, że ewentualna zmiana ustawy będzie wymagała podpisu prezydenta, który może nie chcieć tego zrobić. Jeżeli prezydent nie podpisze, a opozycyjny rząd nie będzie miał większości 3/5 potrzebnej do odrzucenia weta głowy państwa, to obecnie istniejące zarządy tych spółek będą mogły trwać aż do roku 2025.
Prezes Kaczyński jest w podróży po Polsce. Czy spotkania z nim przysporzą PiS nowych wyborców?
Mamy do czynienia właściwie z tymi samymi przemówieniami, no może z różnym rozłożeniem akcentów, ale dominują w nich trzy, cztery tematy. Moim zdaniem to jest absolutnie przeciwskuteczne, bo nie tylko nie przyciąga żadnych nowych wyborców, ale jeśli będzie kontynuowane tygodniami, może odstręczyć nawet niektórych dotychczasowych wyborców PiS.
Dlaczego?
Bo jeżeli w którymś momencie prezes Kaczyński przekroczy granicę dobrego smaku i powie o jedno, dwa zdania za dużo – a zdarzało mu się to już w przeszłości – wówczas będzie się to za nim ciągnęło przez resztę kampanii. W każdym razie nie widzę w tych wystąpieniach żadnej wartości dodanej dla PiS. Prezes tylko utwardza już zadeklarowany elektorat tej partii.
Michała Dworczyka wymieniono w KPRM na Marka Kuchcińskiego, a Szymon Szynkowski vel Sęk awansował na miejsce Konrada Szymańskiego. O czym świadczą ostatnie zmiany w rządzie?
O tym, że usuwane są ostatnie liberalne postaci w obozie PiS. Zarówno Dworczyk, jak i Szymański reprezentowali bardziej umiarkowane oblicze tej partii. Ich miejsce zajęli politycy, trudno powiedzieć, czy radykalni, natomiast na pewno znacznie bardziej lojalni wobec prezesa niż premiera. A Kaczyński woli, żeby premier był otoczony ludźmi bardziej lojalnymi wobec niego.
Jest w tym pewna logika, bo może się okazać, że w ostatniej fazie swojego premierostwa Morawiecki przestanie być lojalny wobec prezesa. Wtedy Kaczyński będzie miał problem, bo powstanie pytanie, czy jest w stanie zamienić Morawieckiego na kogoś innego. Nie wiadomo, co się wydarzy w ciągu najbliższych miesięcy. Niewątpliwie premier jest w tej chwili całkowicie osaczony, a kierunek ewolucji jest oczywisty – prezes wybrał tę najbardziej twardą i radykalną opcję: zero kompromisów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.