Kolejne ataki na biura PiS. Wicepremier wprost o przyczynach agresji
W ostatnich dniach doszło do dwóch ataków na biura polityków Prawa i Sprawiedliwości. Najpierw młody mężczyzna próbował się wedrzeć do siedziby partii przy Nowogrodzkiej, a następnie przeprowadzono atak na poselskie biuro Moniki Pawłowskiej.
O sprawę był pytany minister Henryk Kowalczyk w „Sygnałach dnia” PR1. Jego zdaniem odpowiedzialność po części spada na opozycję, która ośmiela swoich wyborców do takich agresywnych działań.
– Ataki na biura PiS to konsekwencja bardzo agresywnej polityki opozycji. Już nie będę używał słów, które są w tym momencie mówione, pisane w internecie, ale i też wypowiedzi Donalda Tuska – mówił Henryk Kowalczyk.
Minister nawiązał do pogróżek i obietnic opozycji dot. "rozliczenia PiS" po wyborach parlamentarnych. Polityk przekonuje, że opozycja próbuje zastraszyć ludzi, by ci nie mieli nic wspólnego z PiS, bo mogą w przyszłości zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
– Naprawdę, brutalizacja zachowań opozycji w tej chwili jest przeogromna, to wręcz próba zastraszania, że jeśli cokolwiek ktoś zrobi dla PiS to znaczy, że będzie ukarany w jakikolwiek sposób, niektórzy zaczynają rozumieć to dosłownie i stąd te ataki – dodał.
Ataki na biura PiS
We wtorek w godzinach popołudniowych w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej w Warszawie doszło do niebezpiecznego zdarzenia. Młody mężczyzna chciał wedrzeć się do siedziby partii. Krzyczał, że chce spotkać się z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i wdał się w szarpaninę z ochroniarzem, któremu groził śmiercią.
W środę we Włodawie doszło do ataku na biuro poselskie Moniki Pawłowskiej. Do budynku wtargnął agresywny mężczyzna i groził śmiercią pracownicy biura, krzycząc, że "utopi ją w szambie, gdzie zginie". Mężczyzna miał także grozić, że zniszczy pomieszczenie, w którym przebywali pracownicy biura.