O ciemnych kulisach "hiszpańskiego Nobla" dla Michnika
Gdy pytam o to trofeum intelektualistów hiszpańskich, (których paru mam zaszczyt znać), mówią o niej z lekceważeniem, bo nagroda już dawno uległa dewaluacji przez upolitycznienie i naciski ze strony rządu. Najciekawiej zresztą opowie o tym – nasz gość specjalny z Hiszpanii na łamach tygodnika „Do Rzeczy”, a ja już dziś zapraszam do lektury tego wyjątkowego tekstu.
W ciągu tego tygodnia euforii dla Wyborczej moją uwagę przykuła opinia Hiszpanów zarzucająca kompletny brak transparentności w przyznawaniu nagród, o czym można poczytać w hiszpańskiej prasie, tyle, że oczywiście nie tej z głównego nurtu. Znajoma profesor uniwersytetu, doktor historii mówi mi:
„Nie rozumiemy faktu wyłaniania zwycięzców. Nie pojawia się żadna lista wstępna i kryteria wyboru, wiemy tylko, że w tym roku było 360 kandydatur, z których finalnie wyłoniono jak zwykle 8 zwycięzców w poszczególnych kategoriach. Kapituła obraduje w swoich zamkniętych gremiach i nie mamy pojęcia dlaczego wybrano takich a nie innych kandydatów i spośród kogo właściwie”.
Najciekawszy materiał przynoszą na przykład wyznania słynnego dziennikarza i prezentera sportowego Antonio Lobato, który w tamtym roku opowiedział o swoich doświadczeniach presji i nacisków z okresu, gdy był członkiem jury przyznającego nagrody Księżnej Asturii w dziedzinie sportu: „Jeżeli w pierwszym głosowaniu sprzeciwiałeś się temu, co było zalecone odgórnie, podczas rytualnego posiłku, posadzą cię w określonym miejscu, aby zmienić twoje zdanie”. Hiszpanie słusznie narzekają na kompletne podporządkowanie wyboru i selekcji kandydatów dominującej opcji lewicowej. Także uroczystość rozdania nagród nie wzbudza specjalnego zainteresowania, a wielu nawet boli, że w upolitycznione widowisko, gdzie „swoi -swoim” przyznają nagrody, uwikłana jest Rodzina Królewska, która wciąż cieszy się wielkim szacunkiem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.