Rozrzucono gwiazdki do przebijania opon pod domem posłanki PiS. "Atak również na moją rodzinę"
DoRzeczy.pl: Złożyła pani zawiadomienie na policję o ataku, do którego doszło pod pani domem. Co się stało?
Violetta Porowska: Wyjechałam z domu do pracy i byłam w trasie. Po jakimś czasie stwierdziłam, że mój samochód jedzie w dziwny sposób. Wysiadłam i zauważyłam, że zaczyna brakować mi powietrza w oponach. Gdyby to była jedna opona, to zapewne uznałabym, że jest to przypadek. Jednak to były trzy opony. Napompowanie w niczym nie pomogło, dlatego zadzwoniłam po męża z prośbą o pomoc. I generalnie wówczas jeszcze nie myślałam, że doszło do czegoś złego. Pomyślałam, że może ktoś mi po prostu spuścił powietrze.
Kiedy zmieniła pani zdanie?
Dzień później przyjechał do mnie mój współpracownik. Gdy opowiedziałam mu historię z oponami oraz to, że wulkanizator powiedział, że czwarta opona przyjęła ciężar wszystkich pozostałych i mogła wybuchnąć, on gdy tylko wyjechał do domu, zadzwonił do mnie i powiedział, że również ma przebitą oponę. Przyznał, że znalazł przy kolę gwiazdkę.
Gwiazdkę?
Gwiazdkę do przebijania opon. To nie jest powszechna i ogólnodostępna rzecz. Mój współpracownik powiedział mi, że zaraz po wyjeździe z mojej posesji, usłyszał niepokojący stukot przy aucie. Gdy obejrzał wszystko dokładnie znalazł właśnie takie gwiazdki. Później okazało się, że również w oponach samochodu mojego męża znajdują się takie gwiazdki.
Poinformowała pani policję?
Oczywiście. Zgłosiłam sprawę. Funkcjonariusze przyjechali i dokonali przeglądu mojej posesji. Okazało się, że ktoś rozrzucił w środku takie właśnie gwiazdki. Dla mnie najbardziej jest przerażający fakt, że zostały przebite opony w samochodzie, w którym mój mąż jechał z synem. Zaatakowano w ten sposób również moją rodzinę. Wciąż zachodzę w głowę, co przyświecało osobie, która to zrobiła? Zdaniem policji, gwiazdki nie były samoróbką, tylko zostały specjalnie kupione i zamówione. Czyli ktoś z pełną świadomością i premedytacją przyjechał i rozrzucił to przed moim domem.
Dlaczego w ostatnim czasie dochodzi do tak wielu ataków na polityków PiS i ich biura?
Jakkolwiek to zabrzmi – a mówię o tym głośno – przyczyną jest ciągłe nawoływanie do wojny polsko-polskiej, a wina tu leży niestety po stronie opozycji. Proszę mi podać przykłady słów polityków Zjednoczonej Prawicy, gdzie pojawiają się hasła nawołujące do ataków, czy niszczenia mienia? Nie ma takich rzeczy. Natomiast z drugiej strony ciągle to słyszymy. I potem widać efekty takiej narracji. Kilka tygodni temu miałam alarm bombowy pod moim biurem w Kędzierzynie-Koźlu, a tablice na moich biurach są stale wymieniane, bowiem dochodzi do ciągłych dewastacji. Czy podobne rzeczy obserwujemy po drugiej stronie? Nie, bowiem z naszych ust nie padają tak ostre słowa jak choćby te, które wypowiada Donald Tusk o wyprowadzaniu kogoś siłą z gabinetów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.