Kanclerz Niemiec przyleciał do Chin. Wizyta wywołuje kontrowersje
Wizyta Scholza jest pierwszą od trzech lat wizytą przywódcy państwa G7 w Chinach i będzie testem stosunków między Pekinem a Zachodem po latach narastających napięć – oceniają analitycy.
Podczas pierwszego spotkania twarzą w twarz od czasu objęcia urzędu przez Scholza, które odbyło się w Wielkiej Hali Ludowej, Xi powiedział, że jako duże narody posiadające wpływy, Chiny i Niemcy powinny współpracować ze sobą w imię światowego pokoju, zwłaszcza w "czasach zmian i zawirowań".
Scholz powiedział Xi, że spotkanie twarzą w twarz jest potrzebne w trudnych czasach, gdy rosyjska inwazja na Ukrainę szkodzi opartemu na regułach porządkowi światowemu.
Test na COVID-19 już w samolocie
Po wylądowaniu w Pekinie kanclerz i lecąca z nim delegacja niemieckich biznesmenów zostali poddani testom na COVID-19. Przeprowadził je chiński personel medyczny, który wszedł na pokład samolotu w kombinezonach ochronnych – podaje Reuters.
Agencja zwraca uwagę, że wizyta Scholza jest pożądanym wydarzeniem dla chińskich przywódców, którzy będą chcieli wzmocnić stosunki ze światem zewnętrznym po zakończeniu październikowego zjazdu Komunistycznej Partii Chin (KPCh), na którym Xi przedłużył i umocnił swoją władzę.
Scholz wpuszcza Chińczyków do portu w Hamburgu
Wizytę Scholza w Pekinie poprzedził ostry spór w niemieckim rządzie z powodu przeforsowania przez kanclerza umowy, na mocy której chiński gigant żeglugowy Cosco otrzymał od Berlina zielone światło na uzyskanie udziałów w terminalu w Hamburgu pomimo sprzeciwu partnerów koalicyjnych.
"Bild" napisał, że w tej sprawie Scholz zignorował wszystkich, w tym opór Zielonych i FDP, ostrzeżenia służb wywiadowczych, a także zastrzeżenia sześciu ministerstw federalnych (spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, gospodarki, obrony, transportu i finansów).
Cytowani przez BBC komentatorzy podejrzewają, że kryje się za tym ukryty motyw – Scholz nie chciał pojawić się w Pekinie bez "prezentu" dla Xi Jinpinga.