Gen. Skrzypczak: Należy tonować emocje. Rząd i NATO wiedzą, co robić
DoRzeczy.pl: Na Polskę spadł najprawdopodobniej ukraiński pocisk przeciwlotniczy. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosły dwie osoby. Z jak poważną sytuacją mamy do czynienia w pana ocenie?
Gen. Waldemar Skrzypczak: Najpoważniejszy w tej sytuacji jest fakt, że zginęły dwie osoby. Doszło do incydentu, a na teren Polski spadła rakieta, która spaść nie powinna. Jaka była tego przyczyna, to dowiemy się, kiedy powołana do tego komisja przeprowadzi badania.
Czym to może grozić?
Pragnę uspokoić, że nie grozi to wybuchem III wojny światowej. To był przypadek, lub wypadek. Zastanawia się mnie tylko jedna rzecz. W mediach słychać opinie, że była to ukraińska rakieta przeciwlotnicza. Ja twierdzę, że jest to niemożliwe.
Dlaczego?
Ponieważ wszystkie rakiety przeciwlotnicze mają samolikwidator. Taka rakieta po wykonaniu określonej misji dokonuje samolikwidacji w powietrzu. Wszystkie tego typu rakiety i systemy lotnicze mają samolikwidatory. Nie bardzo wiem, dlaczego tak wielu ekspertów teraz twierdzi, że mogła być to tego typu rakieta. Nie znam takich rakiet bez samolikwidatora. Rozmawiałem nawet z kolegą, który jest ekspertem i potwierdził moje zdanie. Dlatego musiała być to rakieta balistyczna, która wywołała ten wybuch. Warto też zauważyć, że ładunek detonujący w rakiecie przeciwlotniczej jest niewielki. On ma za zadanie zniszczyć rakietę, która jest celem. Natomiast na Polskę spadła rakieta z dużym ładunkiem. Najpewniej był to pocisk rosyjski wytrącony z trajektorii lotu przez ukraińską rakietę przeciwlotniczą.
Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew skomentował uderzenie pocisku na wschodzie Polski, przedstawiając wizję III wojny światowej. W jego ocenie „prowadząc wojnę hybrydową z Rosją, Zachód zbliża się do wojny światowej".
Pan Miedwiediew – przepraszam, że użyję tych słów, ale cały czas to powtarzam – jest człowiekiem, który odleciał. Jeśli ktokolwiek go słucha i czyta, to muszą być jakieś nisze, bowiem jego słowa wywołują śmiech politowania wśród osób znających się na wojnie. Nie reagowałbym nawet na jego zaczepki.
Czyli Polska nie powinna w tej sytuacji reagować, a wręcz należy tonować emocje?
Dokładnie tak. Komunikacja jest dobra, rząd zadziałał bardzo prawidłowo, tak powinien działać i nie ujawniać niczego, dopóki nie mamy całkowitej pewności na temat tego wydarzenia. Należy tonować emocje. Rząd i NATO dobrze wiedzą, co mają robić i jak działać.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.