Prezydent przyjechał do Przewodowa. "To w jakimś sensie nasza wspólna tragedia"

Dodano:
Prezydent RP Andrzej Duda podczas konferencji prasowej w Przewodowie Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Prezydent Andrzej Duda przyjechał w czwartek do Przewodowa, gdzie we wtorek uderzyła rakieta. Przywódca rozmawiał ze służbami prowadzącymi działania.

We wtorek we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie) doszło do eksplozji, w wyniku której życie straciły dwie osoby. MSZ poinformowało, że na terytorium Polski spadł pocisk produkcji rosyjskiej.

Według informacji przekazanych przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiej rakiety.

Prezydent udał się do Przewodowa

Po wizycie na miejscu tragedii, prezydent Andrzej Duda spotkał się ze zgromadzonymi tam mediami – polskimi i zagranicznymi.

Na miejscu gdzie spadła rakieta, trwają czynności śledcze. Eksperci wydobywają szczątki rakiety i zbierają ślady na miejscu zdarzenia. To trudny moment dla tej niewielkiej społeczności. Rodziny proszą, aby uszanować ich ból i prywatność. Przekazuję tę prośbę od bliskich jednej z ofiar – poinformował polityk.

Andrzej Duda odniósł się też do postawy Ukrainy. Wskazał, że przedstawiciele Kijowa, podobnie jak on, będą mogli przyjechać na miejsce i przyjrzeć się pracom. Jednocześnie, aby strona ukraińska mogła dołączyć do śledztwa, czego by chciała, konieczne jest spełnienie konkretnych warunków prawnych.

– Staram się wspierać prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w tej trudnej sytuacji. W ostatnich dniach Ukraina znalazła się pod zmasowanym rosyjskim atakiem. W naszym i ekspertów przekonaniu, był to niezamierzony incydent. Nikt nie chciał nikomu w Polsce zrobić krzywdy. To w jakim sensie nasza wspólna tragedia – stwierdził polski prezydent.

Przywódcy towarzyszył m.in. szef BBN.

Zełenski podważa stanowisko Polski, USA i NATO

W wersję wydarzeń przedstawioną przez polski i amerykański rząd nie wierzą Ukraińcy. Prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył, że jest pewien, iż nie był to ukraiński pocisk. Domaga się również dopuszczenia Ukrainy do śledztwa prowadzonego na miejscu tragedii. W czwartek Zełenski zmienił nieco retorykę, oświadczając, że "nie wie na 100 procent", co stało się w Przewodowie.

Dziennik "Financial Times" pisze o sporze między Ukrainą a jej zachodnimi sojusznikami co do tego, kto wystrzelił pocisk, który eksplodował w Polsce.

"NATO, Warszawa i Stany Zjednoczone twierdzą, że broń została prawdopodobnie wystrzelona przez siły obrony powietrznej Kijowa podczas rosyjskiego ataku" – czytamy na stronie internetowej gazety.

Źródło: X / Kancelaria Prezydenta
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...