Wiceszef MON: To niepojęte, jak można było się pomylić w tej sprawie
DoRzeczy.pl: Dlaczego rząd podjął decyzję o budowie zapory na granicy z Obwodem Królewieckim?
Marcin Ociepa: Zapora wybudowana na granicy polsko-białoruskiej radykalnie ograniczyła nielegalne próby przekraczania tej granicy. W związku z pojawiającymi się informacjami o lotach z Bliskiego Wschodu do Obwodu Królewieckiego chcemy dmuchać na zimne i uprzedzić powtórkę scenariusza z użyciem migrantów jako broni tym razem na granicy z Rosją. Nie mamy wątpliwości, że może być to kolejny odcinek zaatakowany hybrydowo. Rosja pogłębia swoją izolację i prowadzi agresywną politykę wobec świata zachodniego, dlatego warto mieć barierę, która ograniczy ewentualne ataki hybrydowe.
Czy zapora na granicy z Białorusią zdaje egzamin w stu procentach?
Zbudowaliśmy zaporę, by znacząco utrudnić i opóźnić próby przedostania się nielegalnych migrantów i wywiadowców obcych służ do Polski. Obserwujemy oczywiście próby niszczenia zapory, czy podkopy, jednak nawet takie udane próby przejścia przez zaporę dają czas na reakcję polskim służbom przez co nawet te próby kończą się zatrzymaniem. Fizyczna zapora sprawiła również, że zdecydowana większość żołnierzy skierowanych do wsparcia Straży Granicznej mogła zostać przesunięta do innych zadań.
Czy pojawiające się loty do Obwodu Królewieckiego mogą symbolizować jakieś przygotowania do kolejnej fali agresji na Ukrainie? Widzieliśmy przecież, że zaraz po hybrydowym ataku na Białorusi doszło do rosyjskiej agresji.
Trzeba mieć świadomość kluczowej roli, jaką odgrywa Polska w pomocy Ukrainie. Można powiedzieć śmiało, że ze względu na nasze położenie geograficzne Ukraina nie byłaby w stanie bronić się, gdyby nie wsparcie Polski. W związku z tym, destabilizacja polskiej granicy, dezinformacja np. w sprawie braku węgla, czy paliwa, ataki cybernetyczne, mają na celu osłabić nas, tym samym osłabiając naszą pomoc dla Kijowa. To wszystko wpisuje się w rosyjską strategię. Musimy stawić temu czoła, bowiem stawką jest zarówno bezpieczeństwo Polski, ale również Ukrainy i całego NATO.
Czy jest pan zaskoczony postawą opozycji, która krytykuje pomysł zapory?
Polska opozycja od początku agresji hybrydowej na wschodnią granicę Unii Europejskiej i NATO nie przestaje mnie negatywnie zaskakiwać. Mamy tu brak jakiejkolwiek wyobraźni, która powinna im podpowiadać, że Polacy im nie wybaczą igrania z bezpieczeństwem narodowym w imię walki o władzę. Możemy się spierać o kształt służby zdrowia, czy systemu podatkowego, ale w kwestiach bezpieczeństwa czy polityki zagranicznej powinniśmy być zgodni. To jest niepojęte, jak można się było pomylić tak fundamentalnie i nadal w tym błędzie tkwić. Nasz rząd od samego początku postawił sobie za cel odbudowę armii po rządach PO-PSL, bo widzieliśmy już symptomy pogarszającej się sytuacji bezpieczeństwa na Wschodzie. W zeszłym roku one dodatkowo przyśpieszyły. Tymczasem opozycja głosowania no. przeciwko poprawce budżetowej z jesieni 2021 roku na czołgi Abrams, określając ten zakup mianem fanaberii. Dopiero wojna na Ukrainie sprawiła, że zaczęli głosować „za”. Zapora na granicy z Białorusią? Byli „przeciw”, mówili, że jest zbędna, a potem, że nie powstanie. Powstała i to ewidentnie uchroniło nas przed tragedią. Co jeszcze musi się stać, żeby opozycja przejrzała na oczy i zobaczyła, że błądzi?
Rząd podjął decyzję o budowie elektrowni jądrowej, której wykonawcą ma być amerykańska firma. Czy to również może zwiększyć nasze bezpieczeństwo?
Pozyskanie technologii jądrowej jest ściśle związane z naszym bezpieczeństwem i nie może takiej technologii nabyć kraj luźno związany ze Stanami Zjednoczonymi, czy kraj nie dający gwarancji właściwego wykorzystania technologii i zapewnienia jej bezpieczeństwa. Działa to również w drugą stronę jak sprzężenie zwrotne. Ta inwestycja umacnia nasz sojusz i bezpieczeństwo Polski, bo Amerykanie nie będą mogli sobie pozwolić, żeby te instalacje były zagrożone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.