Najbogatszy Ukrainiec uderza w Zełenskiego. "Próbuje przejąć władzę w kraju"

Dodano:
Rinat Achmetow, najbogatszy człowiek na Ukrainie Źródło: PAP/EPA / ROBERT GHEMENT
Prezydent Wołodymyr Zełenski próbuje przejąć władzę w kraju – uważa najbogatszy człowiek na Ukrainie, Rinat Achmetow.

W 2021 r. z inicjatywy Wołodymyra Zełenskiego ukraińska Rada Najwyższa przyjęła ustawę o oligarchach, zgodnie z którą Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy (RBNiO) może podjąć decyzję o uznaniu danej osoby za oligarchę i prowadzeniu specjalnego rejestru takich osób.

Sekretarz RBNiO Ołeksij Daniłow powiedział w sierpniu, że ukraiński rząd sprawdza 86 biznesmenów w kraju pod kątem kryteriów oligarchii, ale identyfikacja jest powolna.

Zełenski naraził się oligarchom?

Wprowadzone przez władze w Kijowie przepisy nie podobają się Rinatowi Achmetowi, najbogatszemu człowiekowi na Ukrainie, który w rozmowie z "The Washington Post" stwierdził, że "atak Zełenskiego na oligarchów może być próbą przejęcia władzy pod płaszczykiem reform".

Według Achmetowa stosunki z biznesem powinny być regulowane "w cywilizowany sposób". – Ani Stany Zjednoczone, ani Unia Europejska nie mają prawa dotyczącego oligarchów, które pozwalałoby na tworzenie nielegalnych list osób poza sądem. Zamiast tego USA i UE mają prawo dotyczące lobbingu – powiedział.

Rinat Achmetow – najbogatszy człowiek na Ukrainie

Rinat Achmetow to przedsiębiorca i polityk pochodzenia tatarskiego, lider tzw. klanu donieckiego i właściciel klubu piłkarskiego Szachtar Donieck.

W latach 2006–2012 był deputowanym do ukraińskiej Rady Najwyższej z listy Partii Regionów, z którą związany był Wiktor Janukowycz, obalony prezydent Ukrainy.

Według szacunków "Forbesa", od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę majątek 55-letniego Achmetowa spadł z 7,6 mld dolarów do 4,3 mld dolarów.

W 2012 r., zanim Rosja anektowała Krym i zaczęła wspierać separatystów na wschodzie Ukrainy, gdzie Achmetow miał liczne aktywa, w tym słynną hutę Azowstal, magazyn szacował jego majątek na 16 mld dolarów.

Źródło: The Washington Post
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...