Przedziwny manifest włoskich księży. Na tęczowej drodze synodalnej
Przypomnę, że powieść ukazała się raptem pięć lat temu. Opowiada ona, najkrócej rzecz ujmując, o tym co wydarzy się w roku 2217, kiedy to na tronie papieskim zasiądzie radykalnie postępowy i globalistyczny papież, przybierając sobie wdzięczne imię Judasz.
Czytelnikowi odpowiedziałem spontanicznie, że pewnie przesunąłbym akcję o sto lat wstecz - czyli do roku 2117. A potem przeczytałem, że 50 księży we Włoszech zadeklarowało właśnie, że są homoseksualistami i domagają się w związku z tym „akceptacji”. Napisali w tym celu, a jakże by inaczej, specjalny manifest. Według nich Duch, który doprowadzi do wyzwolenia i afirmacji orientacji homoseksualnej objawia się teraz w Synodzie o Synodalności. Synod ma być tą odpowiedzią Nieba na bolączki miłujących inaczej, bo jest „szansą na zmianę”. Włoscy księża nie mogli milczeć, bo należało napiętnować „skrywaną homofobię w Kościele”. Dzielni kapani zatem, jeśli wierzyć mediom, skrzyknęli się potajemnie i wysmażyli odezwę do ludu. Dlaczego przytaczam to zdarzenie w związku z pojawieniem się papieża Antychrysta? Bo pisząc powieść przewidziałem, wszystko na to wskazuje, takie deklaracje i księżowskie „coming outy”. Nie twierdzę, że było to trudne. Każdy kto ma oczy do patrzenia widzi do czego
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.