I znów ten Kissinger…
W taki sposób Mychajło Podolak, doradca prezydenta Zełeńskiego, skomentował najnowszy felieton Henry’ego Kissinger w magazynie „The Spectator”. Zabawne jest, że Podolak zarzucając Kissingerowi upodobanie do prostych rozwiązań, w istocie sam powiela powtarzany do znudzenia przez ukraińską propagandę skrajnie łopatologiczny schemat: żadnych negocjacji, walka do końca, żeby pognębić Putina. Nie jest to żadna odpowiedź na tezy Kissingera, ale slogan, z którego nic nie wynika. Choć można zrozumieć, dlaczego Kijów go nieustannie głosi.
W tekstach poświęconych felietonowi Kissingera znalazł się tylko jeden jego wątek: ten dotyczący potrzeby podążania w stronę negocjacji oraz warunkom, na jakich, zdaniem Kissingera, można by myśleć o ich sfinalizowaniu. Nie wspominano natomiast o innych elementach wywodu byłego sekretarza stanu i doradcy ds. bezpieczeństwa prezydenta Nixona.
Kissinger swój tekst zaczyna bowiem od przypomnienia, jak europejskie mocarstwa rozpoczęły I wojnę światową, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, do czego ten konflikt może doprowadzić. Jak słusznie zauważa sędziwy dyplomata – gdyby którakolwiek z biorących w nim sił na początku umiała przewidzieć, jaki świat się z niego wyłoni, zapewne zrobiłaby wszystko, żeby do niego nie doszło.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.