Ks. prof. Bortkiewicz: Bóg staje się dla nas człowiekiem
DoRzeczy.pl: Co jest najważniejsze w świętach Bożego Narodzenia?
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz: Najważniejszy jest oczywiście Bóg, który dla nas staje się człowiekiem. Ważne jest zauważenie tej dynamiki, która sprawia, że chociaż w centrum jest i powinien być Bóg, to ostatecznie Jego narodzenie pozwala nam zrozumieć na nowo nas samych, to kim jesteśmy, to kim powinniśmy być.
Można powiedzieć, że Bóg rodząc się człowiekiem przywraca nam utracony obraz naszej godności, przypomina, jaki był pierwotny Jego zamysł względem nas, co zepsuliśmy, a co możemy odzyskać dzięki naprawie życia. Dlatego jeden ze starożytnych Ojców komentując tajemnicą Bożego Narodzenia będzie mówił: „poznaj chrześcijaninie godność swoją”. W centrum jest zatem Bóg, ale On pozwala nam zobaczyć centralną pozycję człowieka w świecie.
O jakich kwestiach szczególnie warto pamiętać w tym roku?
Czytając tegoroczne teksty liturgiczne zwróciłem szczególną uwagę na trzykrotnie kierowane przez Boga do człowieka wezwanie „nie bój się – nie bójcie się!” To „nie bój się” zostaje skierowany w momencie zwiastowania do Maryi i do Józefa, a owo zbiorowe „nie bójcie się” skierowane do pasterzy pochłoniętych swoją pracą. To słowo szczególnie przemawia i powinno przemawiać w tym roku i na przełomie obecnego i nowego czasu. Truizmem jest bowiem stwierdzenie, że czas, w którym żyjemy został nasycony lękiem związanym z wojną, z jej konsekwencjami, zwłaszcza tymi codziennymi, egzystencjalnymi, które niekiedy są podsycane, niekiedy są banalizowane. To właśnie w tym czasie Bóg mówi „nie bój się!”. Ale Jego wyzwolenie z lęku nie jest iluzją czy naiwnym, propagandowym optymizmem. Kiedy Bóg mówi „nie bój się!”, to mówi to dlatego, że jest z człowiekiem. Problemem zatem nadziei nie jest obecność Boga, ale nasza wrażliwość na nią.
Dlaczego tradycja dzielenia się opłatkiem w wigilię jest ważna?
Całe te święta są pełne paradoksów wyrażonych najpiękniej w naszej kolędzie „Bóg się rodzi - moc truchleje… Pan niebiosów – obnażony”. Rodzi się maleńka Miłość, ale jest Ona zarazem wszechmocą Boga. W świetle Boga rozpoznajemy, że możemy w sobie odkryć wyzwalającą moc bezinteresownego daru. Możemy odkryć ten paradoks, że łamiąc się w sobie i dzieląc się z drugimi jesteśmy najsilniejsi. To wszystko zawiera się w geście opłatka – łamanego chleba, dzielonej miłości. To symboliczne pełne wymowy potwierdzenie najgłębszych treści paradoksu Bożego Narodzenia.
Czy komercjalizacja świąt jest zagrożeniem dla ich tradycyjnego modelu?
Sądzę, że jest przede wszystkim zagrożeniem dla nas samych. Jeżeli rezygnujemy z radosnych, pełnych pokoju Świąt Bożego Narodzenia na rzecz magicznych świąt, bliżej nieokreślonych, to znaczy, że przechodzimy od poziomu rozumnego człowieka do bezrozumnego podczłowieka zdeterminowanego magią i tajemniczymi siłami. Komercjalizacja sprawia, że człowiek w nas, ten, który odnajduje swoje piękno poprzez bezinteresowny dar z siebie samego, zostaje zredukowany do jednowymiarowości. Jakoś okazuje się, że im większy splendor technologicznej i komercyjny tych świąt, tym bardziej biedny jest człowiek w swoim człowieczeństwie. Warto zatem przyjąć pełną prawdę i pełne piękno tego czasu. Przeżycia tego piękna i przeżycia świąt Bożego Narodzenia, zafascynowania Miłością, która wchodzi w nasze życie - tego z serca życzę.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.