Nowa ofensywa Rosji? Gen. Samol: Trzeba się z tym liczyć
Moskwa wywiera na Mińsk presję, by zbrojnie zaangażowała się w wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Na Białorusi rozpoczęła się kontrola gotowości bojowej Sił Zbrojnych, a czołowi rosyjscy politycy z Władimirem Putinem na czele, wizytowali kilka dni temu Mińsk. Opinia publiczna Zachodu od początku inwazji w lutym obawia się skierowania białoruskich wojsk na Ukrainę, jednak cały czas wygląda na to, że Łukaszenka usiłuje nie dopuścić do wciągnięcia państwa do wojny w takim stopniu.
Gen. Samol: Ofensywa Rosji możliwa
W wywiadzie dla Radia WNET dyrektor Instytutu Strategii Wojskowej skomentował spotkanie w Mińsku. Został też zapytany przez Jaśminę Nowak m.in. o to, jak długo Ukraina będzie w stanie bronić się przed atakiem, biorąc pod uwagę, że Rosja – jak tłumaczył gen. Samol – jest państwem samowystarczalnym, jeśli chodzi o zasoby naturalne potrzebne do odnawiania zdolności militarnych armii.
Generał przypomniał, że Rosja jest na szczęście państwem scentralizowanym, źle zarządzanym, co utrudnia rozwój sił zbrojnych i sprawia, że efekty ofensywy Ukrainę są dużo gorsze niż byłyby, gdyby była zarządzana lepiej. – Trzeba jednak liczyć się z tym, że prawdopodobnie za kilka miesięcy Rosjanie będą w stanie rozpocząć nowe ofensywy. Pytanie tylko z jakiego kierunku. Czy z Białorusi w kierunku Kijowa, czy na froncie wschodnim.
Walczy się zasobami
Wojskowy podkreślił, że wizyta Putina w Mińsku z całą pewnością nie miała charakteru towarzyskiego. Wskazał, że Ukraińcy poważnie biorą pod uwagę zaangażowania się Białorusi i otwarcia północnego frontu.
Gen. Samol mówił też o zdolnościach strony ukraińskiej. – Przede wszystkim trzeba pamiętać, że walczy się zasobami. Dzisiaj Ukraińcy mówią o konieczności wzmacniania obrony przeciwpowietrznej, aby uchronić infrastrukturę krytyczną kraju i zapewnić funkcjonowanie społeczeństwa, bo to bardzo ważny czynnik, to wiedzą, co mówią – powiedział Samol, dodając, że ukraińskie kierownictwo ma doradców amerykańskich, którzy dokładnie analizują sytuację i zdają sobie sprawę, jaki sprzęt należy dostarczać. – Ukrainie na froncie potrzebne jest praktycznie wszystko. Począwszy od żywności, poprzez ubrania, piecyki, a skończywszy na ciężkim uzbrojeniu – powiedział.
– Jeśli chodzi o aspekt militarny, musimy pamiętać o tym, że dostarczenie ciężkiego uzbrojenia typu czołgi, działa, haubice czy samoloty, nie jest proste. Europa przez ostatnie 20 lat zaprzestała masowej produkcji uzbrojenia. Niemcy mogą produkować jeden czołg na tydzień. Sami mają 300 czołgów, a więc kilkakrotnie mniej niż Polska. Pytanie, czy Amerykanie są gotowi na to, żeby dostarczyć Ukraińcom Abramsy. Uważam, że kilkanaście tygodni to potrwa, ale Ukraińcy są albo byliby gotowi na szybkie szkolenie i opanowanie obsługi – powiedział gen. Samol. Wojskowy podkreślił też wagę dostaw sprzętu lżejszego, który armia ukraińska doskonale potrafi obsługiwać.
Generał podsumował ten wątek stwierdzeniem, że obie strony konfliktu przygotowują się do bardzo intensywnych walk, prawdopodobnie na wiosnę. Obecnie uniemożliwiają to deszcze przy jednoczesnej dodatniej temperaturze.
45 miliardów dla Ukrainy od USA
Generał wyraził przekonanie, że Stany Zjednoczone będą nadal wspierać Ukrainę. Kongres Stanów Zjednoczonych w swoim planie budżetowym na 2023 rok umieścił pozycję pomocy dla Ukrainie w wysokości 45 miliardów dolarów. – Jest to niesamowita pomoc – stwierdził wojskowy. Amerykańska ustawa przewiduje łącznie 858 mld dolarów wydatków na obronę.
– Stany Zjednoczone po raz kolejny potwierdzają swój prymat w świecie, a szczególnie w tej części w Eurazji, a więc w Europie Środkowej, na wschodniej flance NATO, gdzie USA są gwarantem bezpieczeństwa militarnego, przy słabnącej pozycji militarnej Francji i Niemiec – powiedział gen. Samol.
Mamy cały czas dowody na to, że Niemcy i Francja nie wywiązują się ze zobowiązań wobec Ukrainy, jeżeli chodzi o pomoc wojskową, gospodarczą na dość wystarczającym poziomie.