"Nie wolno im wrócić do Rosji". Kuriozalne słowa Miedwiediewa
Na swoim kanale w serwisie Telegram były prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew komentuje sytuację Rosjan, którzy uciekli z kraju i sprzeciwiają się polityce Kremla, w tym inwazji na Ukrainę.
Miedwiediew o "marzeniach o zniszczeniu Rosji"
Jak tłumaczy wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej "historia często powtarza się jako farsa, po tragedii".
Następnie polityk tłumaczy, że ponad sto lat temu "pozasystemowi opozycjoniści" życzyli żarliwie Rosji porażki w I wojnie światowej. "Skutkiem tego była śmierć imperium, dwie rewolucje i krwawa wojna domowa, która kosztowała życie 17 milionów osób o różnych poglądach politycznych" – opisuje Miedwiediew.
Jak tłumaczy dalej były prezydent, dzisiaj "pachołkowie Departamentu Stanu", czyli rosyjscy opozycjoniści, którzy uciekli z kraju, także życzą Rosji "szybkiej porażki w wojnie o ojczyznę" a nawet "bezpretensjonalnie marzą o zniszczeniu dzisiejszej Rosji".
Były prezydent podkreśla też, że "czytanie tego (wypowiedzi opozycjonistów - red.) jest odrażające", zwłaszcza biorąc pod uwagę, że "żołnierze walczą za kraj z bronią w ręku, codziennie ryzykując życie i wykazując się cudem prawdziwego heroizmu".
Bez prawa powrotu do Rosji
Następnie Miedwiediew obrazą rosyjskich opozycjonistów, nazywając ich m.in. "popie*****ymi" maniakami".
"Dlaczego o tym pisze?" – pyta następnie polityk. "Po pierwsze. Zdrajcy, którzy nienawidzą swojego kraju tak bardzo, że wzywają do jego pokonania i zniszczenia, muszą być traktowani jako hostis publicus, wrogowie publiczni" – tłumaczy były prezydent.
"Po drugie, takie osoby nie powinny mieć prawa wrócić do Rosji aż do końca swoich dni. Muszą być kompletnie odcięci od źródeł dochodów w naszym kraju, niezależnie od tego, jakiekolwiek one są" – podkreśla dalej Miedwiediew. "To niemoralna sytuacja, w której zdrajcy chcą, aby ich kraj został pokonany, a jednocześnie zarabiają z w Rosji, trzeba z tym skończyć raz na zawsze" – dodaje.
"Po trzecie. Powrót takich osób do domu może mieć miejsce tylko w przypadku wcześniejszej, jednoznacznej publicznej pokuty i w uzasadnionych przypadkach tylko poprzez amnestię czy ułaskawienie" – stwierdza Miedwiediew i dodaje: "Chociaż lepiej byłoby dla nich, gdyby nie wracali".