MSZ Ukrainy oburzone na Orbana. Prof. Szymanowski: To było stwierdzenie rzeczywistości
Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy twierdzi, że "wypowiedzi premiera Węgier świadczą o patologicznym lekceważeniu Ukrainy i narodu ukraińskiego walczącego z rosyjską agresją, a także o jego własnej krótkowzroczności politycznej". W komunikacie, który przytacza agencja Interfax-Ukraina, uznano, że Orban sugeruje klęskę Ukrainy w wojnie, co "doprowadziłoby do bezpośredniego zagrożenia agresją rosyjską wobec Węgier i narodu węgierskiego".
To reakcja na wywiad premiera Węgier dla "Magyar Nemzet", w którym stwierdził, że "Ukraińcy mogą walczyć tak długo, jak długo Stany Zjednoczone będą ich wspierać bronią i pieniędzmi". – Jeżeli Amerykanie zechcą pokoju, to pokój będzie – ocenił.
Orban zapewnił, że Węgry wspierają Ukrainę. – W naszym interesie jest, by niepodległa Ukraina przetrwała. W naszym interesie jest, by Rosja nie stwarzała zagrożenia dla Europy, ale nie jest w naszym interesie rezygnować z całej współpracy gospodarczej z Rosją – podkreślił. Premier dodał, że jego działania będą zawsze "prowęgierskie". – Naszą odpowiedzią na pytanie, czy znajdujemy się po dobrej czy po złej stronie historii, jest to, że znajdujemy się po węgierskiej stronie historii – tłumaczył.
Prof. Szymanowski: Stwierdzenie rzeczywistości
W środę na antenie Radia Wnet gościł prof. Maciej Szymanowski, hungarysta, dyrektor Instytutu Współpracy Polsko-Węgierskiej im. Wacława Felczaka. Prowadząca audycję Magdalena Uchaniuk zapytała, co tak bardzo nie spodobało się na Ukrainie.
– To zdanie, że bez pomocy amerykańskiej Ukraina nie byłaby w stanie toczyć wojny, jest chyba punktem zapalnym i punktem sporu w tej chwili. Co w mojej opinii jest jednak stwierdzeniem pewnej rzeczywistości. Bez wielkiego zaangażowania USA, również Polski i Wielkiej Brytanii, Ukraina miałaby gigantyczne problemy, żeby wojnę z tak silnym, wielkim państwem i zdeterminowanym państwem prowadzić – stwierdził naukowiec.
Kijów wspierał opozycję wobec Orbana
– Moim zdaniem widzimy tu echa zupełnie innych sporów węgiersko-ukraińskich. Toczą się one na punkcie podwójnego obywatelstwa, szkolnictwa węgierskiego na Ukrainie, czy zaangażowania Kijowa w kampanię wyborczą wiosną tego roku, kiedy były wybory parlamentarne. Przywódcy ukraińscy wsparli opozycję antyorbanowską, również w tygodniu bezpośrednio przed głosowaniem – przypomniał profesor.
– Widzimy zatem odbicie bez wątpienia – szkoda – złych stosunków węgiersko-ukraińskich, niż akurat reakcję na treści zawarte w tym wywiadzie, bo ja treści, które by wymagały tak ostrej reakcji Kijowa, w oryginalnym tekście, który leży przede mną, po prostu nie widzę – ocenił.
Budapeszt chce Ukrainy w UE
Dopytywany, czy zatem widzi „patologiczne lekceważenie Ukrainy” w zachowaniu Budapesztu w stosunku do trwającej wojny, odpowiedział przecząco. – Nie, absolutnie nie. Przypomnę, że Węgry były jednym z nielicznych państw, które bardzo mocno wspierały – i wspierają nadal – członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej – podkreślił prof. Szymanowski.
Dodał, że co prawda władze Węgier podkreślają, że jeśli chodzi o członkostwo w NATO, to jest potrzebne porozumienie amerykańsko-rosyjskiej i wzmocnienie wschodniej flanki NATO. – Może to się nie podoba w Kijowie, ale Węgry nie są w tym stanowisku odosobnione – dodał.
Jasna deklaracja – Węgry nie przystąpią do wojny
Przypomnijmy, że na początku kwietnia bieżącego roku rządząca koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) rozgromiła w wyborach parlamentarnych wspólną listę opozycji.
Jednym z istotnych punktów kampanii wyborczej była właśnie kwestia wojny Rosji przeciwko Ukrainie i polityki węgierskiej wobec tego konfliktu. Premier Orban w przeciwieństwie do zjednoczonej opozycji jasno zadeklarował, że w przypadku zwycięstwa Fideszu Węgry nie zaangażują się w wojnę na Ukrainie. Do tej pory, polityk dotrzymał słowa.