Prof. Krysiak o UE: Niemieckie zyski wynikają z ekspansji rynków europejskich

Dodano:
Prof. Zbigniew Krysiak, ekonomista, SGH Źródło: PAP / Wojciech Olkuśnik
W pierwszej kolejności zyskują firmy niemieckie wykonujące różne inwestycje np. na terenie Polski. Bezpośrednio środki z tych inwestycji są przychodami w tamtych firmach – mówi ekonomista, prof. Zbigniew Krysiak w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Niemcy wniosły do wydatków wspólnotowych UE w 2021 r. ok. 25,1 mld euro netto, ale jednocześnie czerpią największe korzyści z jednolitego rynku, zyskując na nim aż 132 mld euro. Jak pan ocenia taką sytuację?

Prof. Zbigniew Krysiak: Wiemy o tym od dawna. Pamiętam, kiedy wraz z prof. Grosse opracowaliśmy raport pokazujący efekty i asymetrię korzyści członków Unii Europejskiej, a w tej asymetrii pokazaliśmy, jak duże korzyści odnoszą Niemcy, to wylała się na nas fala krytyki. Wspomniane przez pana liczby nie są pierwszymi, które świadczą o tej asymetrii, jednak można mówić, że po raz kolejny widzimy, że stopa zwrotu na poziomie 500 proc. jest dla Niemiec wyjątkowo opłacalna.

Krytykuje się jednak Polskę za środki netto, które otrzymuje.

Tak, zwłaszcza Niemcy robiły to w sposób zafałszowany. Wskazywano, że Polska otrzymywała około 30 mld euro rocznie w okresie przynależności do UE, jednak nigdy nie pokazywano właśnie tego, że pieniądze w istotnej części wędrują do Niemiec.

Gdzie Niemcy zyskują na środkach, które otrzymuje Polska?

W pierwszej kolejności zyskują firmy niemieckie wykonujące różne inwestycje np. na terenie Polski. Bezpośrednio środki z tych inwestycji są przychodami w tamtych firmach. Mamy rozbudowę infrastruktury w Polsce, z której korzystają niemieckie firmy. Jednocześnie skala zysków i stopy zwrotu, jakie odnoszą Niemcy w takich krajach jak Polska, Węgry czy Rumunia, jest o wiele wyższa, niż ta otrzymywana na rynkach zachodnich. Można powiedzieć, że niemieckie zyski wynikają z eksplantacji rynków europejskich.

Czyli opłacało się Niemcom powiększenie UE?

Widzimy, jak to wygląda w Polsce. Jednak wystarczy pojechać do takich krajów, jak Węgry, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, czy w mniejszej formie Czechy, żeby zobaczyć, jaka jest skala tego wyzysku i jak bardzo niedorozwinięte są tamtejsze gospodarki, zwłaszcza w kontekście potrzeb, które mają służyć obywatelom danego kraju. Ten model gospodarczy jest modelem wyzysku, który stosują Niemcy, jednocześnie pogarszającym cały model UE.

Dlaczego pogorszającym?

Ponieważ obszar UE staje się mniej atrakcyjny i konkurencyjny względem pozostałych obszarów świata. Chociażby, jak patrzymy na sektor bankowy w Niemczech, to jest on najmniej rentowny. Podobnie sektor finansowy w stosunku do innych krajów. Wysokie koszty banków są wynikiem dużych pensji i honorariów płaconych dla zarządów banków. Można powiedzieć, że gorsze funkcjonowanie systemu bankowego w Niemczech powoduje, że gorzej funkcjonują małe i średnie przedsiębiorstwa, co jest bardzo mocno w tej chwili akcentowane przez różne stowarzyszenie przedsiębiorców w Niemczech. Presja czy nawet agresja kapitałowa w stosunku do takich krajów jak Polska, Rumunia czy Słowacja wynika z tego, że niemieckie przedsiębiorstwa mają bardzo małą przestrzeń zarobkową w swoich krajach, dlatego ich zyski nie są wynikiem dobrze funkcjonującej rodzimej gospodarki, ale eksplantacji innych krajów.

Jak to się ma np. do środków z KPO, które mamy utrzymać?

To jest ciekawa kwestia. Działania przewodniczącej KE, Niemki Ursuli von der Leyen, która jak wiemy blokuje środki z KPO dla Polski, mogą pod pozorem praworządności mieć za cel utrzymanie na dłużej dominacji niemieckiej. Niemcy zaczęły się bać, że Polska, czy powoli inne kraje ze Wschodu, będą coraz silniejsze gospodarczo i konkurencyjne, dlatego stosują tego typu instrumenty finansowe do nadzoru. Chcą z jednej strony utrzymać taki rynek o charakterze eksploatacyjnym, a z drugiej stronie nie chcą dopuścić do autonomii rozwojowej.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...