Reparacje od Niemiec. Prof. Karski: Kto popełnia zbrodnie, ten płaci

Dodano:
Prof. Karol Karski Źródło: PAP / fot: Radek Pietruszka
W różnych sytuacjach widzieliśmy, że Niemcy dużo mówią o moralności. Są gotowi przeprosić, pokajać się, jednak na słowach się kończy – mówi europoseł PiS, prof. Karol Karski w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: Polska otrzymała odpowiedź od Niemiec na notę dyplomatyczną dotyczącą reparacji. Berlin sprawę uważa za zamkniętą. Jest pan zaskoczony?

Prof. Karol Karski: Tego typu odpowiedzi należało się spodziewać, jednak ona niczego nie otwiera i niczego nie zamyka. Jest to po prostu jeden z wielu dokumentów, które występują w tej kwestii. Sprawa jest prosta i oczywista: kto popełnia zbrodnie, ten płaci.

Niemcy całym czas mówią, że temat jest zamknięty, tak jakby z Polską się rozliczyli.

Ale się nie rozliczyli. Sprawa jest otwarta, prawo międzynarodowe automatycznie powoduje powstanie odpowiedzialności międzynarodowej, gdy spełnią się dwie przesłanki. Pierwsza to naruszenie prawa międzynarodowego, a tutaj to wystąpiło, nawet poprzez popełnianie zbrodni międzynarodowych, przeciwko pokojowi, wojennych wreszcie zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa.

Druga przesłanka to możliwość przypisania tej odpowiedzialności konkretnemu państwu, a w tym przypadku ono jest znane. Mamy przesłanki i musimy to zrealizować. W pierwszej kolejności mamy restytucję, jednak w tym wypadku jest to niemożliwe, gdyż życia ludzkiego nie można przywrócić. Po drugie, część szkód odbudowaliśmy sami za własne pieniądze, bowiem nie mogliśmy przecież siedzieć na ruinach i czekać.

Niemcy w pana ocenie nie są moralnie gotowi, żeby zapłacić, czy może nie chcą z powodów czysto ekonomicznych?

W różnych sytuacjach widzieliśmy, że Niemcy dużo mówią o moralności. Są gotowi przeprosić, pokajać się, jednak na słowach się kończy. Natomiast, jeśli miałoby to przybrać wymiar trwalszy od słowa, to nie są gotowi nic zrobić. Proszę zauważyć, że Niemcy nie są nawet w stanie postawić w Berlinie pomnika polskim ofiarom. Karykaturalność niemieckiego przyznania się do winy i przeproszenia obrazuje się choćby w pewnej sytuacji. Gdy prezydent Frank-Walter Steinmeier gościł w Polsce i w rocznicę wybuchu II wojny światowej przemawiał na pl. Piłsudskiego, powiedział: stoję tutaj przed wami bez butów i przepraszam. Powtórzył te słowa kilka razy, jednak buty miał na nogach. Można powiedzieć, że chciał dobrze, ale mu nie wyszło. Tak też jest z niemieckim przyznaniem się do winy. Niby ono jest, ale w jakim stylu?

Prezydent miał być bez butów?

Ależ nie. Po prostu mógł takich słów nie używać, bowiem pokazują one karykaturalność niemieckich przeprosin. Oni mówią coś w twarz, a jednocześnie nic się nie dzieje.

Źródło: DoRzeczy.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...