Dochody Rosji z eksportu ropy spadły o ponad połowę
W tygodniu kończącym się 20 stycznia budżet Rosji zarobił tylko 47 mln dolarów z tytułu ceł naftowych, choć w listopadzie i grudniu było to około 120 mln dolarów tygodniowo, a wiosną i latem kwoty te sięgały 150-160 mln dolarów – wynika z wyliczeń agencji Bloomberg opartych na danych rosyjskiego ministerstwa finansów i ruchu tankowców.
Fizyczny wolumen eksportu ropy na koniec tygodnia wyniósł 3 mln baryłek dziennie. Gwałtowny skok z poprzedniego tygodnia, kiedy od kwietnia tankowce eksportowały z portów rekordowe 3,8 mln baryłek dziennie, zniknął – wolumeny spadły o 22 proc. i powróciły do średniej z ostatnich miesięcy.
W wąskiej grupie państw kupujących rosyjską ropę nie zaszły żadne zmiany. Popyt na baryłki z kraju Władimira Putina nadal zgłaszają głównie Indie i Chiny, natomiast jedynym europejskim krajem nadal kupującym ropę od Rosji jest Bułgaria, która wynegocjowała z Komisją Europejską wyjątek od unijnych sankcji.
Reuters: Rosja sprzedaje swoją ropę do Azji poniżej kosztów
Rosyjskim koncernom naftowym udaje się utrzymać wielkość eksportu kosztem ogromnych rabatów. Jak podaje Reuters, w styczniu cena rosyjskiej ropy Ural w transporcie z portów bałtyckich kształtowała 39-45 dolarów za baryłkę. Według agencji Rosjanie sprzedali swoją ropę do Azji ze stratą – po cenach poniżej kosztów.
Od 5 grudnia ub.r. obowiązuje zachodni pułap cenowy na ropę naftową z Rosji w wysokości 60 dolarów za baryłkę.
W budżecie na 2023 r. rosyjskie Ministerstwo Finansów przewidziało spadek wpływów ze sprzedaży ropy i gazu na poziomie 24 proc. – z 11,7 do 8,9 bln rubli. Jednak w rzeczywistości sytuacja może okazać się znacznie gorsza. – Przy obecnych cenach Uralu budżet straci ponad 2 bln rubli, a deficyt może zbliżyć się do 5 bln rubli – ocenia Jewgienij Suworow, ekonomista Centrocredit Bank, którego cytuje "The Moscow Times".