Rozmowy na linii Ukraina-Białoruś? Pieskow: Kreml nic o tym nie wie
– Ukraina z jednej strony proponuje podpisanie paktu o nieagresji, a jednocześnie uzbraja bojowników, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Białorusi – skarży się białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka.
O rzekomą propozycję Kijowa, dotyczącą podpisania paktu o nieagresji, dziennikarze zapytali rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa. Polityk nie chciał jednak komentować sprawy.
Pieskow stwierdził jedynie, że "Kreml nie ma żadnych informacji, że Kijów złożył Mińskowi ofertę podpisania paktu o nieagresji".
Łukaszenka: Nie wiem po co Ukraińcom to potrzebne
We wtorek białoruski przywódca wziął udział w spotkaniu dotyczącym sytuacji politycznej i społecznej na Białorusi. W trakcie rozmów, polityk zabrał też głos w sprawie relacji na linii Mińsk-Kijów.
Łukaszenka twierdzi, że Kijów proponuje Mińskowi podpisanie paktu o nieagresji i jednocześnie krytykuje Ukrainę, za działania obronne, organizowane przez Kijów. – Nie wiem po co Ukraińcom to potrzebne. Z jednej strony proszą nas, abyśmy pod żadnym pozorem nie walczyli z Ukrainą, nie przerzucali tam naszych sił – tłumaczy Alaksandr Łukaszenka.
– Z drugiej strony przygotowują wybuchową mieszankę, uzbrajają bojowników, którzy stanowią potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Białorusi – mówił polityk.
Łukaszenka: Polska i Litwa zwariowały
W trakcie spotkania Łukaszenka uderzył też w Polskę i kraje bałtyckie, oskarżając je o grożenie Białorusi.
– Tymczasem Polska i Litwa całkiem zwariowały. Po co im to (tworzenie gróźb - red.)? Nie mam pojęcia – mówił polityk, dodając, że Mińsk "musi stanowczo zareagować".
– Mamy wystarczająco dużo problemów w naszych granicach (na Białorusi - red.) – zarówno w przestrzeni powietrznej, jak i na ziemi, przy (tzw. - red.) zielonej granicy – podkreślała Łukaszenka. – Mamy dość problemów. Boże pomóż nam to przetrzymać – dodał.