PiS użyje WOT, by nie przegrać wyborów? Absurdalna teoria prof. Markowskiego

Dodano:
Prof. Radosław Markowski Źródło: PAP / Andrzej Rybczyński
Politolog prof. Radosław Markowski przekonuje, że PiS w obawie przez wyborczą przegraną, może się posłużyć wojskiem, a dokładniej Obroną Terytorialną.

"Ten z Żoliborza, on właściwie nigdy nie awansuje na wysokie pozycje nikogo, na kogo nie ma haka. Tak było z Banasiem, tak było z dziesiątkami innych. Żeby na jakieś stanowisko ktoś mógł wdepnąć, musi być na niego hak" – stwierdził politolog z SWPS w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Prof. Markowski jest przekonany, że PiS jeśli przegra jesienne wybory parlamentarne, nie zechce oddać władzy w sposób pokojowy – ze strachu przed rozliczeniami. "Myślę, że tak, że tam została podjęta decyzja, żeby niezależnie od wszystkiego nie oddawać władzy. A jak to się zrobi? Nadal skóra mi cierpnie, jak myślę i przypominam sobie, jak to było z Obroną Terytorialną" – wyjaśnia rozmówca "GW".

Wskazuje, że w trakcie prac nad przepisami o WOT, opozycja przygotowała dwie ważne poprawki. "Mianowicie, żeby ta formacja wojskowa – która z tymi kijami po lasach, to specjalnie do walki się nie nadaje – ale żeby ona była pod bezpośrednim dowództwem wojskowych, którzy mogą mieć refleksję na temat tego, czym jest polskość i że ta polskość jest zróżnicowana. A jest niestety w gestii polityka – ministra obrony narodowej" – mówi prof. Markowski. "I druga ważna poprawka, którą proponowała opozycja – że te siły nie mogą być użyte przeciwko obywatelom polskim. Ona została odrzucona. To znaczy, że ta formacja może być użyta pod hasłem, że 'przecież zdrajcy mogą próbować zmienić przebieg wyborów'" – straszy ekspert.

Markowski: Jesienią będzie się działo

Dalej politolog sugeruje, że jesienią dojdzie do rozruchów na tle politycznym: "Jestem niesłychanie pesymistyczny i obawiam się. Nie chcę zanadto straszyć, ale jesienią tego roku będą się w Polsce działy rzeczy bardzo nieprzyjemne, by użyć tylko lapidarnego zwrotu".

"Bo PiS może nie wygrać, ale może też zdarzyć się, że wygra z drugą kolejną partią jednym procentem. I wtedy jest zwyczajowe, że prezydent desygnuje polityka partii zwycięskiej do tworzenia rządu. I tam mogą być jakieś triki wymyślane, a to, że Konfederacja, a to rzucą wielkie pieniądze – które mają – dla nie powiem której partii politycznej, która za jakieś synekury i pozycje w rządzie może moim zdaniem natychmiast zmienić front" – tłumaczy prof. Markowski.

Rozmówca "Wyborczej" powtarza, że "bardzo dużo dziwnych rzeczy może się dziać". "Nie tylko patrząc na możliwości fałszowania wyborów, ale także na to, co będzie się działo po wyborach, nawet gdyby miały być uczciwe" – podkreśla wykładowca SWPS.

Źródło: wyborcza.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...