Trzaskowski przyłapany. Jego kierowca przekroczył prędkość w centrum Warszawy
O złamaniu przepisów, którego dopuścił się kierowca Trzaskowskiego, poinformował "Fakt". "Kierowca wiceszefa PO nie za bardzo przejmował się ostatnio znakami drogowymi. Odwożąc prezydenta Warszawy z telewizyjnego studia, szofer Trzaskowskiego jechał nieprzepisowo, bo przekraczał prędkość" – podaje dziennik.
Rajd odbył się po tym, jak włodarz stolicy opuścił studio Polsat News. Miało to miejsce we wtorek 31 stycznia.
"Według naszych pomiarów, w miejscach, gdzie ograniczenie prędkości wskazywało 60 km na godz., kierowca Trzaskowskiego jechał ok. 80 km na godz. Z kolei tam, gdzie znak wskazywał ograniczenie do 80 km na godz., samochód pędził z prędkością ok. 100 km na godz." – czytamy.
Jak warszawski Ratusz komentuje sprawę? "Po wywiadzie w Polsacie prezydent Rafał Trzaskowski jechał samochodem z kierowcą, nie prowadził. Jeśli pan kierowca przekroczył prędkość to taka sytuacja oczywiście nie powinna mieć miejsca. Pan prezydent przeprasza i dopilnuje, by to się nie powtórzyło" – przekazała Monika Beuth, rzecznik urzędu miasta.
Trzaskowski: To nie była prosta decyzja
Podczas wywiadu w Polsat News, po którym nastąpił nieprzepisowy rajd, Rafał Trzaskowski mówił m.in. o noweli ustawy o SN. Przyznał, że decyzja o wstrzymaniu się od głosu, "była trudna".
– My podjęliśmy decyzję, że mimo że ta ustawa doskonała nie jest, to poprawia sytuację. Poza tym jest szansa, że wreszcie odblokuje pieniądze. To nie była prosta decyzja, natomiast dzięki temu będziemy w stanie się rozwijać. Ja przypominam, że te pieniądze służyć będą całej Polsce, a nie rządowi PiS-u. Mam nadzieję, że PiS przegra wybory i że te pieniądze będą inwestowane w sposób całkowicie obiektywny – powiedział w "Gościu Wydarzeń".
Prezydentowi Warszawy jest szkoda, że "Szymon Hołownia wyłamał się z tego jednolitego frontu opozycji", ale "priorytetowe jest pozyskanie pieniędzy i jednak powolne wycofywanie się PiS-u z upolityczniania sądów".