Projekt obywatelski dot. aborcji. Rzecznik rządu: Jest jasna deklaracja
Posłowie zajmą się obywatelskim projektem zatytułowanym "Aborcja to zabójstwo", wniesionym do Sejmu przez Fundację "Życie i Rodzina".
Projekt zakazuje propagowania aborcji w przestrzeni publicznej. Pierwsze czytanie ma się odbyć przed 28 marca.
Prawo aborcyjne
Działacze pro-life zamierzają wprowadzić zmiany do ustawy z dnia 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Domagają się, by zakazać: publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży na terenie kraju i poza jego granicami; publicznego nawoływania do aborcji na terenie kraju i poza jego granicami; publicznego informowania o możliwości dokonywania aborcji na terenie kraju i poza jego granicami; produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania druku, nagrań lub innych przedmiotów lub nośników danych zawierających treści dotyczące aborcji.
W uzasadnieniu projektu napisano, że zwolennicy aborcji organizują dyżury telefoniczne, w czasie których udzielają porad, w jaki sposób dokonać aborcji poza granicami kraju lub przy pomocy środków chemicznych sprowadzanych do Polski pocztą i rozprowadzanych pomiędzy matkami w ciąży.
Zmiany przewidują szereg sankcji dla sprawców. Za propagowanie aborcji, w tym rozdawanie ulotek informujących o przerywaniu ciąży, projekt zakłada grzywnę, karę ograniczenia wolności lub karę pozbawienia wolności do dwóch lat.
"Jasna deklaracja"
– Uważam, że aktualne przepisy dotyczące zasad dopuszczalności przerywania ciąży powinny pozostać w swoim zakresie. Takie jest stanowisko rządu. (...) Trybunał rozstrzygnął – powiedział Piotr Müller w czwartkowej rozmowie w Radiu Wnet. – Tu jest jasna deklaracja z naszej strony. Jako klub parlamentarny PiS, będziemy głosować przeciwko – odpowiedział rzecznik prasowy rządu, zapytany o obywatelski projekt w sprawie aborcji, jaki ma być procedowany w Sejmie.
– Niektórzy wykorzystują projekty obywatelskie do tego, aby budować bardzo daleko idące emocje społeczne, a one naprawdę w aktualnych okolicznościach wojennych, inflacyjnych, w trudnej sytuacji gospodarczej są kompletnie niepotrzebne – oznajmił polityk.