Mołdawia wzywa Rosję. Popescu: Jesteśmy oburzeni
Piątkowa wypowiedź szefa mołdawskiego MSZ miała związek z krytyką Kremla wobec czwartkowego przyjęcia przez parlament w Kiszyniowie ustawy uznającej język mołdawski za tożsamy z językiem rumuńskim.
– Jesteśmy oburzeni z powodu reakcji Moskwy. Język, którym się posługujemy, należy do nas. Decyzja należy do nas. I nikt nie ma prawa jej komentować – powiedział minister spraw zagranicznych i integracji europejskiej Mołdawii Nicu Popescu podczas konferencji prasowej. Polityk zaznaczył także, że “w Mołdawii mówi się po rumuńsku”.
Zamach stanu w Mołdawii?
Niedawno Mołdawia przeżyła 24 godziny ogromnego napięcia po doniesieniach, że planowany jest krwawy, prorosyjski zamach stanu. Według mołdawskiego wywiadu, zamieszki mające na celu obalenie rządu miały się rozpocząć podczas meczu w ramach rozgrywek piłkarskich Ligi Konferencji Europy UEFA pomiędzy drużynami Sheriffa Tyraspol i Partizana Belgrad. Zgodnie z rosyjskim planem, walki miałyby przenieść się ze stadionu na ulice miasta stołecznego.
14 lutego, czyli dwa dni przed planowanym meczem, ogłoszono, że spotkanie zostanie rozegrane bez udziału publiczności. Decyzja nastąpiła po otwartej prośbie SIS (Security and Intelligence Service) dzień po tym, jak prezydent kraju Maia Sandu opowiedziała o planie Federacji Rosyjskiej, aby przejąć kontrolę nad państwem.
– Rosyjski plan polega na tym, że dywersanci z wojskowym przygotowaniem mieli zainicjować atak na instytucje państwowe. Plan obejmował wzięcie zakładników. (...) Celem jest zmiana władzy politycznej w Kiszyniowie – mówiła prezydent.
Sandu oznajmiła również, że mołdawskie służby uzyskały dokumenty przechwycone przez ich "ukraińskich kolegów", wyraźnie ukazujące plan Kremla. – Pokazują one dokładną analizę logistyki i lokalizacji, aby rozpocząć działania przeciwko państwu mołdawskiemu. Zawierają też instrukcje, w jaki sposób można dostać się do Mołdawii, jeśli jesteś obywatelem Rosji, Białorusi, Serbii i Czarnogóry – powiedziała polityk.