Eksplozje na lotnisku pod Mińskiem. Białoruś: Zatrzymaliśmy sabotażystów
Pod koniec lutego na białoruskim lotnisku wojskowym doszło do wybuchu. Celem ataku był rosyjski samolot wykrywający radary dalekiego zasięgu A-50.
Lotnisko Maczuliszcze pod Mińskiem jest aktywnie wykorzystywane przez Federację Rosyjską. Znajdują się tam bowiem rosyjskie myśliwce MiG-31K, zdolne do przenoszenia i odpalania hipersonicznych pocisków Dagger.
Regularnym startom tych samolotów towarzyszyło ogłoszenie alarmu lotniczego na terytorium całej Ukrainy.
Białoruś: Zatrzymano ukraińskiego agenta
Białoruska opozycja twierdzi, że to ona przeprowadziła "operację specjalną" wysadzenia rosyjskiego samolotu na lotnisku. W mediach społecznościowych taką wiadomość przekazali Swiatłana Cichanouska oraz jej główny doradca – Franak Wiaczorka. Jednak Mińsk i Moskwa cały czas zaprzeczają doniesieniom.
We wtorek przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenka poinformował, że służby białoruskie zatrzymały "sabotażystów" odpowiedzialnych za eksplozje – ukraińskiego agenta i jego współpracowników (blisko 20 osób), których dyktator określił "członkami grupy terrorystycznej". – Urodził się w Krzywym Rogu, później mieszkał na Krymie. Ma krewnych w Austrii, niektórzy zostali w Kijowie. To informatyk lub człowiek obeznany z technologiami, szykował się do ataków terrorystycznych – powiedział o rzekomym sabotażyście Łukaszenka.
– Ukraińskie służby razem z CIA, wspólnie, za zamkniętymi drzwiami, ustaliły działania wymierzone w Republikę Białorusi. (...) Widzieliśmy skutki ataków nagrane z kosmosu, uszkodzone rosyjskie samoloty. (...) Jednak tych ataków nie przeprowadził ten sam człowiek, powierzono je innym grupom, przygotowanym wcześniej starannie na Ukrainie – mówił białoruski przywódca, cytowany przez agencję Reuters.