Media: Zidentyfikowano jacht wykorzystany przy uszkodzeniu Nord Stream
Jak donosi "New York Times" i "The Times", wiadomości wywiadowcze Stanów Zjednoczonych wskazują, że za atakiem na Nord Stream może stać ukraińska grupa. Jednocześnie źródło, na które powołuje się "NYT", zauważa, że wywiad nie wskazuje na udział prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ani ukraińskich urzędników w sabotażu na gazociągu.
Zidentyfikowany jacht?
Tymczasem nowe informacje w tej sprawie napływają z Niemiec. Tamtejsze media podają, że niemieckim śledczym udało się zidentyfikować jacht wykorzystany do transportu materiałów wybuchowych, które wykorzystano do wysadzenia rurociągu.
Jak przekazuje amerykańska agencja Reutera, operację umieszczenia ładunków wybuchowych na dnie morskim przeprowadziło sześć osób. Grupa miała wyruszyć z portu w Rostocku 6 września, by dotrzeć do duńskiej wyspy Christiansö, nieopodal Bornholmu.
Agencja podaje, że duńska policja prowadziła w styczniu dochodzenie, sprawdzając łodzie, które zacumowały w Christiansö w okresie 16-18 września, czyli na nieco ponad tydzień przed wysadzeniem gazociągu. W ramach czynności operacyjnych funkcjonariusze przesłuchali mieszkańców okolicy i obejrzeli materiał filmowy z portu.
– Policja szukała konkretnej łodzi, która zacumowała tu we wrześniu – potwierdził amerykańskiej agencji Soren Thiim Andersen z władz wyspy Christiansö. Policja odmówiła komentarza.
Władze w Szwecji, Niemczech i Danii, które prowadzą postępowanie w tej sprawie, są zgodne, że eksplozje były zamierzone, ale nie wiadomo, kto jest za nie odpowiedzialny.
Wybuchy gazociągu Nord Stream
26 września ub.r. w systemie rurociągów Nord Stream 1 i Nord Stream 2 doszło do eksplozji i wycieku gazu w czterech miejscach jednocześnie. Władze Niemiec, Danii i Szwecji nie wykluczyły sabotażu jako przyczyny, natomiast Rosja uznała to za "akt międzynarodowego terroryzmu", a prezydent Władimir Putin wprost obarczył Zachód odpowiedzialnością za wszystko.
W momencie wybuchu oba gazociągi nie przesyłały gazu do Niemiec – oddanie NS2 do użytku zostało zawieszone przez Berlin w związku z inwazją Rosji na Ukrainę, a przesył NS1 został bezterminowo wstrzymany przez Gazprom pod koniec sierpnia pod pretekstem usterek technicznych tłoczni położonej w Rosji.
Kijów zdecydowanie odcina się od doniesień medialnych, że to proukraińska grupa stała za zniszczeniem infrastruktury Nord Stream.