Obsesja jednej listy
Ja na konsultację psychiatryczną skierowałbym dużą część redakcji „Gazety Wyborczej”, obsesyjnie forsującą koncepcję jednej listy opozycji w najbliższych wyborach. Niektórzy tej obsesji mają już serdecznie dość, tak jak Władysław Kosiniak-Kamysz, który w Polsat News zażądał, aby „zakończyć ten chocholi taniec nad jedną listą”. Ba, powiedz pan to Jarosławowi Kurskiemu!
„GW” opublikowała kilka dni temu rezultaty „obywatelskiego sondażu”, na który złożyli się czytelnicy gazety – co samo w sobie jest formułą, powiedzmy, dość oryginalną. Nie mam też najmniejszych wątpliwości, jakie były oczekiwania zleceniodawców: życzyli sobie, żeby okazało się, że tylko jedna lista może przynieść Polsce zbawienie.
Nie posądzam przeprowadzającego sondaż ośrodka Kantar o grubą manipulację, ale… Wszyscy wiedzą, że ośrodki badania opinii potrafią czasem tak zagrać pytaniami, że rezultat okazuje się zgodny z oczekiwaniami. W tym wypadku, co ciekawe, przepytano aż 4 tysiące osób, czyli czterokrotnie więcej niż zwykle jest respondentów w podobnych badaniach.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.