"Polacy nie mają hamulców". Łukaszenka o słowach ambasadora we Francji
Jan Emeryk Rościszewski, ambasador Polski we Francji, wywołał lawinę komentarzy po tym, jak zasugerował na antenie francuskiej telewizji, że jeśli Ukraina nie obroni swojej niepodległości, to Polska będzie zmuszona włączyć się w konflikt.
Ambasada RP w Paryżu wydała następnie komunikat, oświadczając, że wypowiedź Rościszewskiego została przez niektóre media zinterpretowana "w oderwaniu od kontekstu, w jakim została wygłoszona".
Łukaszenka: Ten szalony ambasador
– Czy pamiętasz, co powiedział ten szalony ambasador? Myślę, że wasze rosyjskie kierownictwo po wizycie Xi Jinpinga zacznie się nad tym poważniej zastanawiać. Putin i ja zwrócimy na to uwagę – oświadczył Aleksandr Łukaszenka, pytany przez rosyjskiego dziennikarza, czy uważa, że "ktoś tam (w Polsce - red.) ma hamulce".
– Nie, nie mają hamulców. Europejczycy mają już dość polskiego rządu i jego polityki. Wszyscy mają ich dość. Bo tam siedzą Amerykanie. Oni tam nie mają suwerenności i niezależności. Polacy robią to, co każą im Amerykanie. Nie mają wyboru. Polacy nie są głupimi ludźmi. Ale kto ich słucha? Polska to taki totalitarny kraj – mówił białoruski dyktator.
"Oni i Polacy też się nienawidzą"
Według niego "ambasador wypalił, że (Polacy - red.) będą walczyć z Rosją". – Co oznacza, że zaczną od nas. Co mamy robić? Powtarzam: pierwszą kwestią, którą omówimy z Putinem, jest to, jak powinniśmy (Polskę -red.) postawić na swoim miejscu – stwierdził.
Przekonywał, że "gdyby kierownictwo Ukrainy było trochę mądrzejsze, wszystko skończyłoby się dawno temu". – Ale tam, zwłaszcza Polska, jest hieną Europy. Potem są Litwini. Oni i Polacy też się nienawidzą. Wiesz dlaczego. Więc Amerykanie ich połączyli. Szykują się do walki z nami. Cóż, niech spróbują – powiedział Łukaszenka.