Gen. Skrzypczak: Ukraińcy nie są gotowi do kontrofensywy, Rosjanie wyczerpali swoje jednostki
Damian Cygan: Kiedy można spodziewać się kontrofensywy, do której przygotowują się Ukraińcy?
Waldemar Skrzypczak: Przygotowują się, ale nie są gotowi. Mają jeszcze za mało sił, środków i amunicji. Kontrofensywa w postaci przebicia korytarza do Morza Azowskiego wymaga kilkunastu nowych brygad i setek tysięcy ton amunicji, żeby móc mielić rosyjską obronę. Uważam, że warunki ku temu, żeby taka operacja miała miejsce, będą nie wcześniej niż na początku lata.
Czy czas działa na korzyść Rosjan?
Rosjanie nie mają już dużych rezerw, bo je zużyli podczas szturmów w nadziei, że zdobędą Donbas. To im się nie udaje i pewnie nie uda. I dlatego przechodzą do obrony, bo boją się kontrofensywy ukraińskiej. Rosjanie nowe rezerwy będą mieli dopiero nie wcześniej, jak wczesną jesienią w oparciu o pobór.
Podkreślił pan, że Ukraina potrzebuje ogromnych ilości amunicji. Unijny program wspólnych zakupów zakłada dostarczenie miliona pocisków w 12 miesięcy. Skąd Ukraińcy mają wziąć amunicję na najbliższe dni i tygodnie?
No właśnie. Taka kontrofensywa, którą oni szykują, będzie wymagała wielokrotnie większego zużycia amunicji niż w tej chwili, bo w natarciu zawsze zużywa się więcej amunicji niż w obronie. I moim zdaniem Ukraińcy nie mają jeszcze tyle amunicji, żeby rozbić rosyjską obronę. Plan UE jest dobry, tylko że został rozpisany na rok. A przy założeniu, że Ukraińcy zużywają teraz około 8 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej dziennie, to podczas ofensywy będą zużywali trzy razy więcej, czyli około 24 tys.
Skoro Ukraina nie jest gotowa do wielkoskalowej kontrofensywy, to co może zrobić?
Na ich miejscu nie wykluczałbym kilku działań okrążających wojska rosyjskie w Donbasie, przeprowadzając uderzenia od północy i południa, wzdłuż rzeki Siewierskij Doniec. To operacja o mniejszym zakresie, ale moim zdaniem kluczowa, dlatego że rozbicie tych wojsk, które znalazłyby się w tym okrążeniu, absolutnie pozbawiłoby Rosjan możliwości prowadzenia wojny.
Czy na tym etapie można w ogóle rzetelnie stwierdzić, kto tę wojnę wygrywa?
Moim zdaniem na froncie jest równowaga sił. Obie strony mają zrównoważony potencjał. Dowodem jest to, że zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy prowadzą działania obronno-opóźniające z kontraktami. Ukraińcy znakomicie się bronią, a Rosjanie atakują na kilku wybranych kierunkach, ale nie są w stanie przeprowadzić jednego, dużego uderzenia.
Która strona ma większe szanse rozstrzygnąć to na swoją korzyść?
Sądzę, że większe szanse na przeprowadzenie kontrofensywy mają Ukraińcy, ponieważ otrzymują dostawy sprzętu i amunicji z Zachodu. Do tego cały czas szkolą swoich żołnierzy za granicą. Rosjanie takich możliwości odtwarzania sprzętu i ludzi nie mają, bo wyczerpali już swoje jednostki. Dlatego uważam, że w ciągu kilku tygodni zarysuje się przewaga Ukraińców, ale pod warunkiem, że przeprowadzą jakąś ofensywę okrążającą Rosjan w Donbasie.
Czy nakaz aresztowania Putina wydany przez MTK ma znaczenie dla dalszego przebiegu wojny?
Nie wierzę, że Putin i jego ludzie się tego nie boją. Jestem przekonany, że on ma świadomość, że jest coraz bardziej zagrożony. Ten nakaz ma dużą wagę, bo Putin nie wie, jak się potoczą dalsze losy tej wojny. Wie natomiast, że jego los jest w tej chwili w rękach prezydenta Chin.
Los Putina czy Rosji?
Podczas wizyty Xi Jinpinga w Moskwie wyraźnie było widać, że Putin stał się wasalem przywódcy Chin i że jego przyszłość zależy od tego, na ile będzie mógł liczyć na wsparcie Xi. I nie chodzi o wsparcie militarne, tylko zapewnienie sobie przez Putina bezpieczeństwa. Bo armia i rosyjskie elity polityczne już mu tego nie zapewnią. Może to zrobić tylko prezydent Chin. Pytanie, czy chce. Putin zgodził się, że Rosja będzie zagłębiem surowcowym dla Chin. To cena, jaką Putin zapłaci za swoje bezpieczeństwo.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.