"To nie rząd Węgier, lecz Bruksela jest w ogromnych tarapatach"
Węgierski dziennik zajmujący się tematyką gospodarczą przekonuje, że choć porozumienie z Komisją Europejską często jest przedstawiane przez media i polityków tak, jakby od tej pożyczki zależało funkcjonowanie węgierskiej gospodarki, to trzeba zauważyć, że nawet te kraje, dla których wypłaty zostały już formalnie zatwierdzone, wciąż nie otrzymały obiecanych środków.
Fundusz Odbudowy
Przypomnijmy, że zarówno rząd w Warszawie, jak i władze w Budapeszcie wciąż czekają na uzyskanie pożyczki z Funduszu Odbudowy po "pandemii", mimo że Komisja Europejska zaakceptowała już Krajowe Plany Odbudowy (KPO) zarówno Polski (w czerwcu 2022), jak i Węgier (w listopadzie 2022). Władze obu państw nie wypełniły jednak tzw. kamieni milowych w zadowalającym brukselskich decydentów stopniu
"Podczas gdy węgierska opinia publiczna przez długi czas zajmowała się jedynie pytaniem, kiedy Komisja Europejska ostatecznie zniesie weto w sprawie płatności na rzecz naszego kraju w związku z funduszami unijnymi, patrząc na ogólny obraz UE, wydaje się, że nadejście tych funduszy dla państw członkowskich jest niepewne" – pisze autor tekstu Flórián Hecker.
Zwraca jednocześnie uwagę, że nawet jeśli Komisja Europejska w końcu odmroziłaby należne Węgrom fundusze i dałaby zielone światło na realizację zaległych węgierskich płatności, to "trzeba się przygotować na to, że wypłata tych pieniędzy dla Węgier będzie trwała bardzo długo i nastąpi dopiero po powolnej, ciągnącej się w czasie procedurze biurokratycznej".
Opóźnienia wniosków o pożyczkę
Według "Vilaggazdasag", który przedstawił podsumowanie wypłat z Funduszu Odbudowy w 2023 roku: "w ciągu ponad trzech miesięcy dokonano sześciu płatności (greckiej, portugalskiej, maltańskiej, czeskiej, słowackiej i hiszpańskiej) o łącznej wartości 13,1 mld euro; w 2023 roku ani jedno państwo członkowskie nie złożyło wniosku o płatność, mimo że siedem (Belgia, Estonia, Grecja, Francja, Cypr, Polska i Słowenia) powinno było złożyć wnioski w 2022 roku opiewające na kwotę ok. 27,5 mld euro; dziewięć państw członkowskich (Bułgaria, Czechy, Irlandia, Hiszpania, Chorwacja, Litwa, Portugalia, Rumunia i Słowacja) planowało do końca marca złożyć wnioski o płatność, łącznie 11 na kwotę 21,2 mld euro".
Widać zatem, że opóźnienia dotyczą nie tylko Warszawy i Budapesztu.
Opóźnienia z zaakceptowanych wniosków
Flórián Hecker podkreśla, że opóźnienie wniosków o wypłaty unijnych środków to tylko jedna strona medalu. Druga polega na tym - i jest to w ocenie autora tekstu "jeszcze bardziej zaskakujące" - że również wypłaty zaakceptowanych już płatności są opóźnione. "I nie jest to wyjątek, ale praktycznie norma" - pisze na łamach "Vilaggazdasag".
"Czternaście państw członkowskich nie otrzymało żadnych pieniędzy, chociaż ich wnioski zostały przesłane do Komisji Europejskiej. Prawdą jest, że co najmniej dziesięć z nich otrzymało prefinansowanie. Jednak pięć państw członkowskich (Irlandia, Węgry, Holandia, Polska, Szwecja) nie otrzymało ani jednego euro" - pisze autor tekstu,
Dodaje, że jeśli wszystko przebiegałoby zgodnie z pierwotnym planem, to pod koniec pierwszego kwartału 2023 roku 22 kraje członkowskie „powinny były złożyć 60 wniosków o płatność, z których dotychczas rozpatrzono 36, ale tylko dlatego, że 10 zostało złożonych później". Wskazuje też na brakujące 24 wnioski - oznacza to bowiem, że 40 proc. wniosków, które powinny były wpłynąć do KE do końca marca, nie zostało jeszcze nawet złożonych.
Przesunięcie terminu korzystne dla Węgier
"Podsumowując, można powiedzieć, że Bruksela wypłaciła dotychczas 151,8 mld euro (56,6 mld prefinansowania, 95,2 mld wypłaty po złożeniu wniosku). 23,5 miliarda jest nadal rozpatrywane, a wnioski o płatność na kwotę 43,6 miliarda euro (czyli 20 proc.) nie zostały jeszcze złożone" - pisze Hecker.
W podsumowaniu podkreśla, że tak duże opóźnienia w realizacji programu najprawdopodobniej będą skutkowały przesunięciem ostatecznego terminu ich wypłaty i rozliczenia (obecnie deadline to 2026 rok). Przesunięcie tego terminu byłoby korzystne dla takich krajów jak Węgry. "Jest bowiem zupełnie nierealne, aby po obecnym zamrożeniu węgierskich funduszy przez Brukselę w przypadku ich ewentualnego odmrożenia można było je wydać i rozliczyć w mniej niż trzy lata" - zauważa dziennik "Vilaggazdasag".