Lisicki o Wołyniu: Wybaczenie może nastąpić wtedy, gdy druga strona uzna swoją winę
W programie Polonia Christiana prowadzący zapytał redaktora naczelnego tygodnika "Do Rzeczy" Pawła Lisickiego o to, jak rozumie katolickie wybaczenie. Krystian Kratiuk przytoczył wypowiedzi lewicowych działaczy twierdzących, że katolicy nie powinni przypominać o ukraińskich zbrodniach na Polakach i nie domagać się uhonorowania ich ofiar.
Lisicki: To faryzejskie podejście
– Ci, którzy dziś twierdzą, że trzeba zapomnieć, albo wybaczyć, po pierwsze, nie rozumieją, na czym polega chrześcijańska idea wybaczenia. Po drugie – zachowują się w sposób faryzejski – ocenił Lisicki. – Najważniejsze w tym przypadku musi być dążenie do sprawiedliwości, do prawdy. Jeśli ktoś, kto popełnił błąd prosi o wybaczenie, uznaje swoją winę i sprawa pod tym względem jest załatwiona, to wtedy oczywiście może nastąpić wybaczenie. W przeciwnym wypadku, gdy robimy to na zasadzie, że my wybaczamy i nic innego nas nie interesuje, nie jest wybaczeniem, tylko wręcz zdradą prawdy i sprawiedliwości – skomentował dziennikarz.
Lisicki wskazał również, że Polacy mają obowiązek wobec swoich przodków, by upomnieć się o ich pamięć i o sprawiedliwość dla nich. Dodał, że sprawiedliwość nie oznacza dążenia do zemsty, tylko do pokazania prawdy.
– W 2015 r. Rada Najwyższa Ukrainy uznała, że takie organizacje jak OUN, UPA i podobne są bojownikami o niepodległość i uznała, że przynależność do tych organizacji oznacza pewne przywileje i zasługi. Co więcej, Rada uznała, że krytykowanie działalności tych organizacji jest czymś niewłaściwym, co należy zwalczać – mówił naczelny "Do Rzeczy".
Zdaniem Lisickiego, tym samym Ukraina wzięła na siebie odpowiedzialność za zbrodnie, których dokonywały te organizacje. Dziennikarz twierdzi, że Polska powinna protestować przeciwko temu.
Relatywizowanie wydarzeń
Wracając do wybaczenia, redaktor zwrócił uwagę na fakt, że niektóre polskie media próbują relatywizować wydarzenia, które miały miejsce na Ukrainie w czasie drugiej wojny światowej.
– Przedstawia się Rzeź Wołyńską jako formę wzajemnej walki dwóch stron, gdzie wprawdzie może trochę więcej zginęło Polaków, ale niedużo mniej zginęło Ukraińców – mówił publicysta.
Jako przykład podał tekst z "Gazety Wyborczej", w którym autor powołał się na wypowiedź Rusłana Stefańczuka, przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy. Ukraiński polityk powiedział, że podczas Rzezi Wołyńskiej zginęło około 100 tys. Polaków i kilkanaście tysięcy Ukraińców. Redaktor skomentował, że to zestawienie wpisuje się w narrację wzajemnych walk, jakie armie toczą przeciwko sobie podczas wojny, podczas gdy celem UPA i OUN była eksterminacja Polaków na terenach uznawanych przez te organizacje za ukraińskie.