Marsz 4 czerwca. Europoseł PiS: Donald Tusk odniósł pewien sukces
W niedzielę ulicami Warszawy przeszedł marsz zwołany przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Politycy PO przekonują, że udział w wydarzeniu wzięło nawet pół miliona osób. Jednak według nieoficjalnych szacunków policji, było to od 100 do 150 tys. osób.
W marszu, oprócz Tuska, uczestniczyli także pozostali liderzy ugrupowań opozycyjnych – Szymon Hołownia z Polski 2050 oraz Władysław Kosiniak-Kamysz z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Początkowo politycy nie planowali maszerować w Warszawie 4 czerwca, jednak zmienili zdanie po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy ws. powołania komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce.
– Dzisiaj na marszu w Warszawie – marszu obywateli, nie polityków – było 300-400 tys. osób. Ale ile to jest elektoratu? 2 proc.? Trzeba powiedzieć sobie jasno: musi być nas więcej. Do wyborów musimy się zorganizować, my, ludzie, którzy wiedzą, że różnorodność jest siłą. Chcemy zmiany i dalej tak być nie może. Idziemy ku czemuś, a nie tylko przeciwko komuś. Dzisiaj Polska jest jedna – od Leszna po Białą Podlaską, przez Warszawę i taka będzie także tej jesieni, tak jak była w czerwcu 1989 r. – mówił Hołownia w trakcie spotkania z wyborcami.
Europoseł Legutko: Żenujące zachowania
– Jeżeli cała działalność polityczna Donalda Tuska i opozycji polega na mnożeniu agresji i kolejnych inwektyw, to nawet jeśli zbierze się 100-200 tys. osób, to to nic nie da. Tam nic się nie urodziło wczoraj. Jakiś nowy impuls? Coś by się zapaliło? Otworzyło? Jakaś energia? To wszystko było to samo. Takie żenujące zachowania – skomentował w poniedziałek w Programie 1. Polskiego Radia Ryszard Legutko.
– Donald Tusk odniósł pewien sukces: udało mu się wymusić na innych przywódcach opozycji, żeby do niego dołączyli – zauważył europoseł PiS.
– Oni się tam pokazali. Niewiele mieli do powiedzenia, ale się tam pokazali. Czy to się przełoży na to, że Tusk będzie mógł kolejne kroki podejmować, żeby zdyscyplinować liderów opozycji? To zobaczymy. Wydaje mi się, że nie, bo część poszła na tę demonstrację raczej niechętnie – ocenił Legutko.