Biden zaliczył wpadkę mówiąc o wojnie. Jest reakcja Kremla
W środę przed wylotem do Chicago Joe Biden rozmawiał chwilę z dziennikarzami. Prezydent USA został zapytany, czy jego zdaniem w rezultacie buntu Prigożyna, pozycja polityczna Władimira Putina w Rosji osłabła.
– Ciężko powiedzieć. Ale jasne jest, że przegrywa wojnę w Iraku. Przegrywa wojnę u siebie. Stał się trochę pariasem na świecie. I nie chodzi tu tylko o NATO, nie tylko o Unię Europejską. Tu chodzi o Japonię, o 40 krajów – stwierdził Biden, wywołując konsternację.
Amerykański przywódca przejęzyczył się, ponieważ chodziło mu o wojnę na Ukrainie. Wpadka została jednak odnotowana przez światowe media.
Kreml o słowach Bidena: Mamy nadzieję, że chodziło o Ukrainę
Do wypowiedzi Bidena odniósł się w czwartek rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. – Oczywiście dla wszystkich ważne jest, aby Stany Zjednoczone pozostały przewidywalne, zachowywały obiektywną ocenę tego, co się dzieje i były zainteresowane pozyskiwaniem informacji z właściwych źródeł, aby wyrobić sobie prawidłowy, obiektywny obraz świata – oświadczył.
Podkreślił, że Rosja "uważnie monitoruje sytuację" i ma nadzieję, że Biden "miał na myśli Ukrainę". – Jeśli chodzi o informacje o stanie zdrowia amerykańskiego przywódcy, nie uważamy za możliwe komentowanie tej sprawy – dodał Pieskow.
Stosunki Rosja-USA są na dnie
Stosunki Federacji Rosyjskiej z USA są najgorsze od czasu zakończenia zimnej wojny z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Atak trwa od 24 lutego ub.r. i przekształcił się w największy konflikt zbrojny w Europie od momentu upadku hitlerowskich Niemiec w 1945 r.
Rosja nie nazywa swoich działań wobec Ukrainy wojną, lecz "specjalną operacją wojskową" i domaga się od Kijowa "demilitaryzacji i denazyfikacji" kraju oraz uznania zaanektowanego w 2014 r. Krymu za rosyjski. Władze w Kijowie nie chce się na to zgodzić, stojąc na stanowisku, że Krym jest tymczasowo okupowaną częścią Ukrainy.
Po nieudanej próbie zdobycia Kijowa na początku wojny, siły rosyjskie skoncentrowały się na przejęciu pełnej kontroli nad obwodami ługańskim i donieckim, które razem tworzą region nazywany Donbasem. Jego część była już kontrolowana przez wspieranych przez Moskwę separatystów, zanim Putin rozkazał swoim oddziałom zaatakować całą Ukrainę.