Biden: Putin przegrywa wojnę w Iraku

Biden: Putin przegrywa wojnę w Iraku

Dodano: 
Prezydent USA Joe Biden
Prezydent USA Joe Biden Źródło: PAP/EPA / Kiyoshi Ota
Joe Biden stwierdził, że ciężko ocenić, czy pozycja Putina wewnątrz Rosji uległa osłabieniu w związku z buntem Prigożyna. Przy okazji zaliczył nieprzyjemną wpadkę.

W środę przed wylotem do Chicago prezydent Joe Biden porozmawiał chwilę z dziennikarzami. Polityk został zapytany, czy jego zdaniem w rezultacie sobotniego buntu Prigożyna, pozycja polityczna Władimira Putina w Rosji osłabła.

Wpadka Bidena

– Ciężko powiedzieć. Ale jasne jest, że przegrywa wojnę w Iraku. Przegrywa wojnę u siebie. Stał się trochę pariasem na świecie. I nie chodzi tu tylko o NATO, nie tylko o Unię Europejską. Tu chodzi o Japonię, o 40 krajów – powiedział Biden.

twitter

W poniedziałek na konferencji prasowej prezydent USA poinformował, że zarówno Stany Zjednoczone, jak i ich najbliżsi sojusznicy nie byli zaangażowani w bunt Grupy Wagnera w Rosji. – Sojusznicy USA i NATO nie byli zaangażowani i nie mieli nic wspólnego z buntem Grupy Wagnera – powiedział amerykański polityk, cytowany przez CBS News. – Było to częścią walki w ramach rosyjskiego systemu – dodał.

Biden zauważył, że USA i Sojusz Północnoatlantycki nie dały prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi "żadnego pretekstu do obwiniania Zachodu lub NATO". Przywódca Stanów Zjednoczonych zaznaczył, że w weekend był w stałym kontakcie ze światowymi liderami. – Wyjaśniliśmy, że nie jesteśmy w to zamieszani. Nie mamy z tym nic wspólnego – podkreślił.

Bunt Prigożyna

Przypomnijmy, że według wersji wydarzeń przedstawionej przez Prigożyna bunt rozpoczął się po ostrzelaniu przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej obozu Grupy Wagnera. Jewgienij Prigożyn zażądał dymisji ministra Szojgu i głównodowodzącego Gierasimowa, po czym rozpoczął "marsz na Moskwę". W sobotę wieczorem szef wagnerowców wydał rozkaz do odwrotu, uzasadniając swoją decyzję koniecznością niedopuszczenia do "przelania rosyjskiej krwi".

Do ugody miał się przyczynić prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka, który działając w porozumieniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, przedstawił propozycję deeskalacji napięcia i opcję gwarancji dla oddziałów wagnerowców. Do chwili rozkazu o powrocie do baz najemnicy bez przeszkód zbliżyli się do rosyjskiej stolicy na dystans około 200 kilometrów, nie napotykając większego oporu ze strony regularnej armii i sił bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.

Liczebność sił, którymi dysponował Prigożyn, szacuje się na 25 tys. osób. Kolumny zmierzające do Moskwy liczyły jednak maksymalnie 4 tys. bojowników. W czasie buntu wagnerowcy zestrzelili kilka samolotów armii rosyjskiej i zabili kilkunastu żołnierzy wojsk Rosji.

Czytaj też:
Kolejne rewelacje w sprawie "puczu". Rajd nie był pierwotnym planem Prigożyna
Czytaj też:
"Brutalna, nieuzasadniona agresja na Irak". Bolesna wpadka Busha?

Źródło: Twitter/ CNN/ CBS News
Czytaj także