Miedwiediew wywołał burzę. Poszło o szczyt NATO
W Wilnie odbył się dwudniowy szczyt NATO. Sojusznicy rozmawiali m.in o bezpieczeństwie wschodniej flanki, przyszłości relacji z Ukrainą, a także o procesie akcesji Szwecji.
W czwartek politycy i komentatorzy polityczni z różnych stron świata komentują decyzje podjęte na szczycie NATO w Wilnie. Wydarzenie odbiło się echem również w Rosji, a wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew w ostrych słowach skomentował działanie Sojuszu i zasugerował, że Ukraina "przestanie istnieć".
"Utworzono Radę NATO-Ukraina. Dla przypomnienia, w 2002 roku utworzono Radę NATO-Rosja. Jak to się skończyło, dobrze wiemy. Teraz Sojusz i nasz kraj są na (a raczej poza) krawędzi wojny. Tym razem zakończy się ona inaczej. Rada przestanie istnieć, ponieważ jedna ze stron zniknie" - napisał Miedwiediew na Twitterze.
We wcześniejszej wypowiedzi Miedwiediew stwierdził, że NATO może swoją polityką doprowadzić do trzeciej wojny światowej. Zapewnił również, że "specjalna operacja wojskowa" na Ukrainie będzie przez Rosję kontynuowana, a cele Moskwy pozostają niezmiennie te same.
Uproszczona ścieżka i "gwarancje" od G7
Jednym z postanowień szczytu NATO jest przyjęcie w przyszłości Ukrainy jako członka organizacji. – Sojusznicy ustalili pakiet środków, aby przyjąć Ukrainę do NATO – powiedział Jens Stoltenberg i wskazał, że specjalnie dla Ukrainy ma zostać uproszczona ścieżka akcesji z dwustopniowej do jednostopniowej.
Na zakończenie szczytu NATO w Wilnie prezydent USA Joe Biden ogłosił deklarację grupy G7 na temat długoterminowego wsparcia Ukrainy.
– Pomożemy Ukrainie zbudować silną obronę na lądzie, w powietrzu i na morzu, która zapewni stabilność w regionie i odstraszy jakiekolwiek zagrożenia – zadeklarował Joe Biden.