Niemiecki publicysta: Berlin po raz kolejny zignorował Polskę
W środę zakończył się dwudniowy szczyt NATO w Wilnie. Jednym z głównych tematów rozmów przywódców państw sojuszniczych była kwestia członkostwa Ukrainy w Sojuszu.
Sekretarz generalny Paktu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg zapewnił, że Ukraina stanie się członkiem NATO. Natomiast ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że rezultaty szczytu NATO w Wilnie "są dobre, ale gdyby zaproszono Ukrainę do NATO, to można byłoby uznać je za idealne".
Niemcy zignorowały ostrzeżenia Polski
Od kilku dni niemiecka prasa komentuje ustalenia wileńskiego szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego. Publicysta tygodnika "Der Spiegel" Jan Puhl zauważył, Niemcy po raz kolejny zignorowały ostrzeżenia ze strony Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej.
"Gdy pierwsze bomby spadły na Kijów, Zachód obiecał poprawę. Nagle stało się jasne, że Rosja Władimira Putina jest krajem nikczemnym. Bałtowie, Polacy i Słowacy mieli rację, gdy przed nią ostrzegali. Widząc w Putinie partnera, Niemcy w szczególny sposób skompromitowały się" – możemy przeczytać.
Puhl zwrócił uwagę na to, że Polska i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej naciskały podczas szczytu NATO na Litwie na przyznanie Ukrainie "jasnej perspektywy" członkostwa.
"Mocarstwa zachodnie zaprzepaściły w Wilnie szansę na wzmocnienie flanki wschodniej. Berlin i Waszyngton działają strachliwie. W Warszawie i Tallinie uważa się, że Sojusz Północnoatlantycki powinien znaleźć sposób wprowadzenia Ukrainy bez obowiązku natychmiastowego zastosowania art. 5. Konieczna byłaby polityczna kreatywność oraz więcej ofert politycznego, wojskowego i ekonomicznego wsparcia, włączenia do struktur NATO i jasny plan członkostwa po wojnie. Wołodymyr Zełenski powinien był opuścić Wilno jako prezydent kraju, który jest de facto członkiem NATO. A tak, Ukraina pozostanie nadal petentem, który żebrze o broń" – napisał publicysta "Spiegla".