To już oficjalne. Ben Wallace odchodzi ze stanowiska ministra obrony
Ben Wallace poinformował w rozmowie z "Sunday Times", że ustąpi ze stanowiska ministra obrony po czterech latach kierowania resortem. Zapowiedział, że nie będzie kandydował w następnych wyborach powszechnych, co oznacza odejście nie tylko z ministerstwa, ale także z polityki.
Wallace był sekretarzem obrony za rządów trzech brytyjskich premierów i odegrał znaczącą rolę w zdecydowanej reakcji Wielkiej Brytanii na wojnę na Ukrainie. Brytyjczycy od początku rosyjskiej inwazji opowiadają się jednoznacznie za suwerennością terytorialną Ukrainy, a także wspierają ją militarne.
Źródła stacji BBC wskazują, że spodziewają się kolejnych przetasowań w brytyjskim rządzie we wrześniu. Podobno premier Rishi Sunak planuje dokonać rewolucyjnych zmian w swoim gabinecie, jednak szczegóły są na razie nieznane.
Koniec kariery politycznej?
Wallace powiedział, że rezygnuje ze stanowiska ze względu na to, jak praca w rządzie odbiła się na jego rodzinie. Informatorzy przekazali, że premier Sunak nie naciskał na dymisję.
"Ten były żołnierz był popularny wśród członków partii torysów, a jego decyzja może być postrzegana przez niektórych konserwatystów jako cios dla partii. Pozostawia również duża lukę w rządzie, którą Rishi Sunak będzie musiał wypełnić" – opisuje BBC.
– Zająłem się polityką w szkockim parlamencie w 1999 roku. To 24 lata. Spędziłem ponad siedem lat z trzema telefonami przy łóżku – wspomina Ben Wallace. W wywiadzie dla "Sunday Times" zasugerował, że będzie nadal wzywał do wyższych wydatków na obronę, o co walczył przez cały czas kierowania resortem obrony.
Decyzja o dymisji nastąpiła kilka tygodni po tym, jak Wallace potwierdził, że nie ma zamiaru ubiegać się o stanowisko następnego sekretarza generalnego NATO. Zapowiedź dalszego pełnienia funkcji przez Jensa Stoltenberga skutecznie przekreśliła jego nadzieje na zostanie kolejnym szefem sojuszu.