"Pacjentka dokonała aborcji i chce popełnić samobójstwo". Policja prostuje "newsa" TVN-u
Historia pani Joanny została opisana przez serwis "Fakty". Jak wynika z informacji podanych przez dziennikarzy, do sytuacji doszło w Krakowie. W materiale, który we wtorek pokazano na antenie TVN, opowiedziano jak kobieta, która miała przerwać ciążę z powodu zagrożenia życia lub zdrowia, była jeszcze w szpitalu przesłuchiwana przez policję. W związku ze sprawą na służby spadła fala krytyki.
Interwencja policji w szpitalu
Jak podają "Fakty", pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja.
Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki policji, które przesłuchiwały panią Joannę. Cytowany przez TVN lekarz ze szpitalnego oddziału ratunkowego twierdzi, że funkcjonariusze mieli wypytywać o telefon i laptopa pacjentki, które ostatecznie zabrano kobiecie.
Pani Joanna w rozmowie z "Faktami" przyznała, że telefon do lekarki mógł brzmieć dramatycznie, ale zapewniała, że nie chce sobie nic zrobić. Inną wersję wydarzeń przedstawia jednak policja.
Policja odpowiada na doniesienia "Faktów"
W związku z licznymi głosami krytyki po interwencji służb w sprawie pani Joanny, głos zabrał mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
– 27 kwietnia dostaliśmy zgłoszenie od lekarza psychiatrii, zadzwonił na numer 112 i poinformował nas, że jego pacjentka dokonała aborcji i chce popełnić samobójstwo. Przekazał nam adres kobiety, pod który wysłana została karetka pogotowia i patrol policji – relacjonuje policjant w rozmowie z serwisem Interia.
Mł. insp. Gleń tłumaczy także, że policjanci przyjechali do pacjentki wcześniej niż karetka, bo znajdowali się bliżej szpitala.
– Z uwagi na to, iż istniało podejrzenia popełnia przestępstwa w postaci udzielania kobiecie ciężarnej pomocy w przerwaniu ciąży poprzez środki pochodzące z nielegalnego źródła, zachodziła konieczność zabezpieczenia urządzeń, które kobieta używała do finalizowania transakcji zakupu tych środków. Jednocześnie policjanci musieli sprawdzić, czy kobieta nie posiada przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła, które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu – podkreślił dalej funkcjonariusz.
Policja podała także, że w sprawie obecnie toczy się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Kraków–Krowodrza.