Interwencja policji w szpitalu. Tusk: Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie

Interwencja policji w szpitalu. Tusk: Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP / ROMAN BALUK
Serwis "Fakty" opisał historię kobiety, która po przyjęciu tabletki wczesnoporonnej trafiła do szpitala, gdzie miała być przesłuchiwana przez policję. Do sprawy odniósł się lider PO Donald Tusk.

Historia pani Joanny została opisana przez serwis "Fakty". Jak wynika z informacji podanych przez dziennikarzy, do sytuacji doszło w Krakowie. W materiale, który we wtorek pokazano na antenie TVN, opowiedziano jak kobieta, która miała przerwać ciążę z powodu zagrożenia życia lub zdrowia, była jeszcze w szpitalu przesłuchiwana przez policję.

Interwencja policji w szpitalu

Jak podają "Fakty", pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja.

Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki policji, które przesłuchiwały panią Joannę. – Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" – relacjonuje kobieta, w rozmowie z "Faktami".

Cytowany przez TVN lekarz ze szpitalnego oddziału ratunkowego twierdzi, że funkcjonariusze mieli wypytywać o telefon i laptopa pacjentki, które ostatecznie zabrano kobiecie. "Policjant oświadczył, że został on »zabezpieczony na protokół zatrzymania« i poprosił o to, aby nie utrudniać wykonywania ich czynności" – podaje serwis "Fakty".

Chodziło o zagrożenie życia kobiety?

Kobieta, w eskorcie policji, została następnie przewieziona do innego szpitala z oddziałem ginekologicznym.

"Krakowska policja, proszona o odpowiedź, dlaczego podjęto interwencję i dlaczego przebiegała ona w taki sposób, odsyła do prokuratury. Prokuratura oświadczyła jedynie, że obecność funkcjonariuszy wynikała z konieczności asystowania Zespołowi Ratownictwa Medycznego i że prowadzi śledztwo z artykułów mówiących o pomocy w aborcji i namowie do samobójstwa" – czytamy.

W rozmowie z "Faktami" pani Joanna przyznaje, że telefon do lekarki mógł brzmieć dramatycznie, ale zapewniała, że nie chce sobie nic zrobić.

Do sprawy odniósł się na Twitterze były premier, lider PO Donald Tusk, który skrytykował działania służb.

twitter

"Atak prokuratury i policji na kobietę szukającą pomocy w szpitalu to dopiero początek. Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie, dziewczynie, córce!" – napisał polityk.

Czytaj też:
"Tragedia narodowa". Departament zdrowia informuje o 123 219 zabitych dzieciach nienarodzonych
Czytaj też:
Badania: Antykoncepcja hormonalna zwiększa ryzyko depresji i raka piersi

Źródło: Twitter / Fakty TVN
Czytaj także