Suski: Mamy jedno najbardziej liberalnych praw dot. aborcji

Dodano:
Marek Suski, PiS Źródło: PAP / Piotr Polak
W Polsce mamy jedno najbardziej liberalnych praw dot. aborcji – przekonuje Marek Suski z PiS.

W materiale, który we wtorek pokazano na antenie TVN, opowiedziano jak kobieta, pani Joanna, która miała przerwać ciążę z powodu zagrożenia życia lub zdrowia, była jeszcze w szpitalu przesłuchiwana przez policję. W związku ze sprawą na służby spadła fala krytyki.

Dziennikarze "Gazety Wyborczej" próbowali zapytać o ten materiał polityków PiS. – W Polsce jest jedno z bardziej liberalnych praw dotyczących aborcji – stwierdził Marek Suski.

Dziennikarka "Gazety" Justyna Dobrosz-Oracz nie kryła zdziwienia. – Mamy najbardziej restrykcyjne. Na pewno w Europie – stwierdziła w odpowiedzi.

– Chyba pani żartuje? Dementuję te plotki, że nie ma prawa kobieta przerwać ciąży, jeżeli zagraża to jej życiu lub zdrowiu. Jeśli to nie jest wykonywane, to nie jest wina rządu – odparł poseł PiS.

Polityk był też dopytywany, czy jego zdaniem wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjności tzw. aborcji eugenicznej był błędem. Suski zaprzeczył.

– Kobiety w Polsce są szczególnie chronione i cenione – dodał.

"Gazeta Wyborcza" zamieszczając wideo z rozmową, dopisała komentarz, że jest ono przeznaczone "dla ludzi o stalowych nerwach".

Interwencja policji w szpitalu

Jak podają "Fakty", pani Joanna wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja.

Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki policji, które przesłuchiwały panią Joannę. – Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: "czego wy ode mnie chcecie?!" – relacjonuje kobieta, w rozmowie z "Faktami".

W związku z licznymi głosami krytyki po interwencji służb w sprawie pani Joanny, głos zabrał mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.

– Jednocześnie policjanci musieli sprawdzić, czy kobieta nie posiada przy sobie środków pochodzących z niewiadomego źródła, które po zażyciu mogłyby zagrażać jej życiu – podkreślił funkcjonariusz.

W sprawie obecnie toczy się postępowanie w Prokuraturze Rejonowej Kraków–Krowodrza.


Źródło: Gazeta Wyborcza
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...