Sprawa Joanny z Krakowa. Ziobro: Na tym polega kłamstwo
W piątek w programie "Graffiti" na antenie Polsat News minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro zabrał głos w kontrowersyjnej sprawie pani Joanny z Krakowa. Prezes Suwerennej Polski sprostował medialne spekulacje i poinformował, że prokuratura wszczęła postępowanie.
Przypomnijmy, że sprawę pani Joanny jako pierwszy przedstawił TVN24. Według relacji, kobieta wzięła tabletkę wczesnoporonną, po zażyciu której poczuła się źle psychicznie i fizycznie i z tego powodu zadzwoniła do swojej lekarki. Kiedy udała się do szpitala, miała tam na nią czekać nie tylko pomoc lekarska, ale także policja. Do gabinetu ginekologa miały z kobietą wejść funkcjonariuszki, które przesłuchiwały panią Joannę. – Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające – mówiła kobieta.
Materiał TVN24 wywołał głębokie poruszenie w mediach społecznościowych. Oprócz internautów, zareagowali także politycy. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk zapowiedział zorganizowanie w październiku "Marszu Miliona Serc".
Ziobro: Na tym polega kłamstwo
– Początkowo to były działania związane z tym, że kobieta chciała popełnić samobójstwo, a nie z tym, że chciała popełnić aborcję. Na tym polega pierwsze kłamstwo. Po drugie – nie mieliśmy do czynienia z lekarzem ginekologiem, a z psychiatrą, u której zresztą ta pani się leczyła i zadzwoniła do lekarki w sytuacji desperacji, prosząc o pomoc – powiedział Zbigniew Ziobro, tłumacząc działania służb. – Lekarka dzwoniła po to, by kobieta nie zabiła sama siebie. Miała wyrzuty sumienia, że zabiła własne dziecko i teraz chce zabić siebie. Telefon z zawiadomieniem na policję wynikał z tego, że lekarz znał swoją pacjentkę – wyjaśnił.
– Pojawiły się spekulacje, że było wiele niewłaściwych działań – ze strony służb oraz pani doktor. Teraz prokuratura bada przedmioty tych zawiadomień. Policja, 112, pani doktor – wszyscy zadziałali prawidłowo, ratowali życie kobiety, która była w procesie leczenia, nie zostawili tej kobiety samej – zauważył minister sprawiedliwości i prokurator generalny.
Zapytany, czy zgodne z prawem było odebranie pani Joannie telefonu, Ziobro stwierdził, że nie zna materiału tej sprawy. – Wiem, że były jednak informacje, że ta pani nabywa jakieś tabletki w internecie. (...) Skoro zadzwoniła lekarka, to zagrożenie było – podkreślił.