Polscy wolontariusze ŚDM: Pomagając innym, czujemy się potrzebni
Pytany, co go skłoniło do tego, by zostać wolontariuszem ŚDM w Lizbonie Bartosz Adam Dębowski odpowiada, że doświadczenia z ŚDM w Krakowie w 2016 roku, gdzie też był wolontariuszem. „Chciałem powtórki, więc mam” – mówi młody Polak. Tłumaczy, że w wolontariacie pociągające jest „poczucie tego, że się robi coś pożytecznego dla innych, że udziela się innym z talentów, które dostaliśmy jako ludzie”. Podejmuje on pracę wolontariacką, że „żeby trochę ułatwić innym życie, żeby im pomóc”. Chodzi więc o „poczucie bycia potrzebnym”.
Polscy wolontariusze na ŚDM
Łukasz Gorczyca również był na ŚDM w Krakowie. „Wtedy byłem wolontariuszem w parafii, który przyjmuje pielgrzymów. Ale dowiedziałem się o możliwości zostania wolontariuszem centralnym w Lizbonie (który zajmuje się obsługą głównych wydarzeń ŚDM albo np. pomaga w centrum prasowym), więc od razu z tego skorzystałem, ponieważ bardzo lubię pomagać i dzięki temu czuję się potrzebny. Wydaje mi się że praca przy ŚDM pozwala się lepiej się w nie wczuć i lepiej je przeżyć” – uważa chłopak.
Bartosz tłumaczy, że „praca pozwala na udział w wydarzeniach religijnych w wolnym czasie”. Jest ona podzielona na „zmiany, które zostały pomyślane tak, żeby przynajmniej w części wydarzeń można było wziąć udział”. „Ale oprócz tego są też wydarzenia specjalnie dla wolontariuszy, takie jak np. spotkanie papieża tylko z nami. A wcześniej – bo przyjechaliśmy tu na szkolenia tydzień przed rozpoczęciem ŚDM – mieliśmy Mszę tylko dla wolontariuszy” – informuje Dębowski.
Łukasz dodaje, że tej Mszy przewodniczył patriarcha Lizbony kard. Manuel Clemente. Wolontariusze wzięli też udział w Geście Misyjnym. „To jest nowa inicjatywa. Polegała na tym, że – podzieleni na grupy – mieliśmy dotrzeć do tych, którzy osobiście na ŚDM dotrzeć nie mogą z powodu choroby czy innych przeciwności losu. Odwiedzaliśmy domy starców, domy opieki społecznej, więzienia i inne miejsca. Spotkania polegały na tym, że spędzaliśmy czas z tymi ludźmi (często były to starsze osoby), dając im ciepło i świadomość, że nie są sami” – podkreśla Gorczyca.