"Akty terrorystyczne, gwałty". Strzembosz alarmuje: Wyborów może nie być
Zgodnie z decyzją prezydenta Andrzeja Dudy, wybory parlamentarne odbędą się 15 października. Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem terminu, politycy opozycji sugerowali, że PiS, w obawie przed przegraną, może chcieć opóźniać głosowanie. Teraz podobną teorię przedstawił prawnik, były sędzia Trybunału Stanu, pierwszy prezes SN, prof. Adam Strzembosz.
Mówił o tym w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". "Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, która będzie orzekać o ważności wyborów, też nie jest sądem, orzekł TSUE. Co z wyborami?" – pyta dziennikarka.
Były przewodniczący KRS twierdzi, że nie jest wykluczone, iż wybory zostaną odwołane w wyniku prowokacji. "Tam też są neosędziowie. PiS będzie oczekiwało, żeby się zachowali tak, jak chce władza. Ale jak się zachowają, nie wiemy. Najgorsze, gdyby jednak wyborów nie było. Gdyby coś się stało na naszej wschodniej granicy. Gdyby sprowokowali jakieś akty terrorystyczne czy gwałty. Putin poświęcił paruset ludzi, żeby móc wszcząć wojnę przeciwko Czeczenii, wysadzono kilka domów, czyli można było zamordować własnych obywateli" – stwierdza w odpowiedzi Adam Strzembosz.
Dopytywany, do czego zmierza, prawnik wyjaśnia: "Można czasem spowodować rozruchy, po czym wprowadzić chociażby częściowy stan nadzwyczajny – a wtedy wyborów nie ma".
Prof. Strzembosz: Idziemy w kierunku dyktatury
Dalej prof. Strzembosz wskazał, że Polska upodobania się do Rosji – w zakresie systemu prawnego. "Idziemy w kierunku dyktatury, a dyktatury działają za pomocą tych samych mechanizmów. Bo co PiS zrobiło po zniszczeniu TK? W 2017 pan Ziobro zgłasza projekty trzech ustaw, w tym niebywały projekt o Sądzie Najwyższym. Chce odwołać wszystkich sędziów SN i on wybierze tych, którzy będą mogli dalej orzekać" – przekonuje wiceminister sprawiedliwości w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.