Znowu niemiecki atak na Polskę
Jednak w odróżnieniu od Webera i Gahlera, polityków CSU- CDU, Daniel Freund, bo o nim mowa, wywodzi się z Zielonych, a więc z partii, która jest podporą obecnego niemieckiego rządu.
Polityk na falach niemieckiego radia publicznego wezwał UE, aby nie tylko zabrała nam pieniądze z Recovery Fund czyli, jak się to w Polsce określa KPO, ale przede wszystkim nie przekazywała naszemu krajowi środków z największego kranu finansowego, jakim są pieniądze z tzw. siedmioletniej unijnej perspektywy budżetowej.
Freund nie jest pierwszym i zapewne nie ostatnim Niemcem, ani też europosłem, który tak się zachowuje. Ale czy nie jest charakterystyczne, że rękę na nasz kraj podnosi znowu polityk niemiecki? Prawo serii? Przypadek? Ani to, ani to. Oddaje to nastawienie do Polski niemieckiej klasy politycznej. Jak widać, ponad podziałami politycznymi.
Jako historyk integracji europejskiej stwierdzam stanowczo, że takiej sytuacji w dziejach Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali EWG - UE jeszcze nie było. Tak, owszem, doprowadzono do obalenia rządów w dwóch krajach: we Włoszech (centroprawicowy rząd Silvio Berlusconiego) i w Grecji (lewicowy rząd Jeorjosa Papandreu). Było to inspirowane i de facto przeprowadzone przez ówczesną kanclerz Niemiec Angele Merkel i ówczesnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego. Jednak były to krótkotrwałe i skuteczne szantaże, po których Rzym i Ateny skapitulowały.
Tymczasem Polska jest pod presją praktycznie od siedmiu i pół roku. Mniej więcej od czasu w którym w Parlamencie Europejskim grillowano premier Beatę Szydło. Od tego czasu odbyły się w naszym kraju wybory europejskie, parlamentarne i prezydenckie i wszystkie trzy – pomimo presji UE i "totalsów" – zostały wygrane przez obóz rządzący.
To, że Polacy są przekorni, to jedno. To,że ten ostrzał artyleryjski z Zachodu jest pomocnym kołem ratunkowym rzuconym totalnej opozycji, to drugie. Jednak trzecie jest być może najważniejsze: to, co robią teraz instytucje UE jest całkowicie sprzeczne z ideą pomocniczości zaczerpnięta zresztą z nauki społecznej Kościoła Katolickiego, która legła u podstaw jednoczącej się formalnie Europy.
Tylko co z tego? "Nie mam pańskiego płaszcza i co mi pan zrobi?".
Ryszard Czarnecki jest europosłem PiS, byłym wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.