Kanclerz Niemiec żąda wyjaśnień od Polski w sprawie "skandalu wizowego"
Reuters zwraca uwagę, że żądanie ze strony Scholza oznacza "zaostrzenie retoryki potężnego zachodniego sąsiada Polski" i pojawiło się zaledwie kilka dni po tym, jak źródła podały, że Niemcy wezwały polskiego ambasadora, a minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser rozmawiała na ten temat ze swoim polskim odpowiednikiem.
Od początku września polski rząd spotyka się z oskarżeniami ze strony opozycji o współudział w procederze, w którym migranci mieli otrzymywać polskie wizy w przyspieszonym tempie za pieniądze, bez odpowiednich kontroli. Sprawa jest szeroko opisywana przez media i została nazwana "aferą wizową".
Zarówno członkowie rządu, jak i politycy PiS odrzucają wszystkie oskarżenia, argumentując, że chodzi o zdyskredytowanie ich partii przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się 15 października.
Scholz: Skandal w Polsce wymaga wyjaśnienia
Głos w sprawie "afery wizowej" zabrał w sobotę kanclerz Niemiec Olaf Scholz. – Skandal wizowy, który ma miejsce w Polsce, wymaga wyjaśnienia. Nie chciałbym, żeby Polska po prostu machnęła ręką – powiedział.
Zasugerował również, że Niemcy mogą podjąć kroki w celu zaostrzenia kontroli na granicy z Polską.
Komisarz UE pisze do szefa polskiego MSZ
Wcześniej w piśmie do polskiego ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua komisarz UE do spraw wewnętrznych Ylva Johansson zażądała pełnego wyjaśnienia w sprawie liczby wiz udzielonych przez Polskę.
Rau w rozmowie z dziennikarzami oświadczył, że "nie ma żadnej afery wizowej". Dodał, że nie czuje się współwinny i nie rozważa złożenia dymisji.
– W ciągu ostatnich 30 miesięcy, bo to w dyskursie publicznym podnosiła z pasją opozycją, wydaliśmy łącznie prawie 2 mln wiz z czego ponad 1,5 mln Białorusinom i Ukraińcom – tłumaczył. – Jaka to jest proporcja? Zadałem sobie trud policzenia. To jest jedna dziesiąta promila. (...) Jeśli to jest afera stulecia, to ja wolę mówić o kaskadzie fake newsów – powiedział minister.
Afera wizowa. W tle dymisja wiceministra Wawrzyka
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Jak wyjaśnił MSZ, powodem tej decyzji był "brak satysfakcjonującej współpracy". Wawrzyk stracił także miejsce na liście wyborczej PiS.
Jak ustaliła "Rzeczpospolita", dymisja Wawrzyka ma związek z korupcyjnym śledztwem dotyczącym nadużyć przy wydawaniu wiz dla obcokrajowców z krajów azjatyckich. Pośrednik ze znajomościami w polskim MSZ miał załatwiać imigrantom wizy. Opozycja mówi o korupcji i twierdzi, że podejrzenia budzą setki tysięcy wydanych dokumentów.
Według doniesień Onetu, Wawrzyk miał wymuszać na polskich dyplomatach wydawanie wiz wskazanym przez niego imigrantom z Indii. Ściągani Hindusi udawali ekipy filmowe z Bollywood, płacąc nawet 50 tys. dol. Ich celem było dostanie się do USA.
Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś zapowiedział, że wkrótce zostanie podjęta decyzja o przeprowadzeniu przez NIK kontroli w sprawie afery wizowej.
– To nie jest afera, to nawet nie jest aferka, to jest głupi i rzeczywiście przestępczy pomysł jakiejś grupki ludzi, których ogromna większość nie ma nic wspólnego z aparatem władzy – przekonywał z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Rau podjął decyzję. Jest komunikat
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało komunikat z informacją, że szef resortu Zbigniew Rau podjął decyzję m.in. o odwołaniu ze stanowiska Jakuba Osajdy, dyrektora Biura Prawnego i Zarządzania Zgodnością MSZ, a także o przeprowadzeniu kontroli i audytu w Departamencie Konsularnym MSZ oraz wszystkich placówkach konsularnych RP. Resort zdecydował również o wypowiedzeniu umów wszystkim firmom outsourcingowym, którym od 2011 r. powierzone zostały zadania związane z przyjmowaniem wniosków wizowych.