Najważniejsi dowódcy w polskim wojsku podali się do dymisji
O sprawie informuje "Rzeczpospolita". Wnioski o dymisje wojskowych zostały już przesłane do Kancelarii Prezydenta.
Po kilkunastu minutach od pojawienia się informacji o dymisji generałów, rzecznik Sztabu Generalnego płk Joanna Klejszmit potwierdziła, że gen. Andrzejczak złożył wniosek o swoje odwołanie z pełnionej funkcji.
Z kolei w rozmowie z reporterami Polsatu News potwierdzona została także rezygnacja gen. Tomasza Piotrowskiego.
Konflikt między MON a wojskiem?
Gazeta sugeruje, że dymisje mogą mieć związek z konfliktem dowództwa polskiej armii z Ministerstwem Obrony Narodowej. Spór wybuchł w maju tego roku, kiedy szef resortu Mariusz Błaszczak publicznie oskarżył Dowództwo Operacyjne o zaniedbania w sprawie rakiety, która spadła na terytorium Polski w grudniu ubiegłego roku.
Przypomnijmy, że pod koniec kwietnia w okolicach miejscowości Zamość, około 15 kilometrów od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Badacze z Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych, który tworzy dla prokuratury ekspertyzę, podali, że był to pocisk manewrujący Ch-55, który "najpewniej przyleciał zza naszej wschodniej granicy, bo w polskiej armii nie ma tego uzbrojenia ani na wyposażeniu, ani w magazynach".
Rakieta spadła na terytorium Polski w połowie grudnia 2022 r. Kwestia odpowiedzialności za brak wcześniejszego znalezienia pocisku podzieliła Ministerstwo Obrony Narodowej i Wojsko Polskie. Minister obrony narodowej wygłosił oświadczenie, w którym wskazał winnego zaniedbań w tej sprawie. Według Błaszczaka, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych zaniechał swoich obowiązków i nie poinformował go o upadku rakiety na terytorium Polski.
Z kolei gen. Tomasz Piotrowski twierdzi, że poinformował szefa rządu oraz wicepremiera Mariusza Błaszczaka o "nietypowym zdarzeniu w polskiej przestrzeni powietrznej" już 16 grudnia 2022 roku. Tymczasem Morawiecki i Błaszczak utrzymują, że o incydencie dowiedzieli się dopiero w kwietniu.