Szantaż gazowy. Decyzja Putina okazała się katastrofą dla Gazpromu
Rynek europejski, na którym przez około pół wieku skupiał się radziecki, a następnie rosyjski przemysł gazowy, okazał się niemal całkowicie stracony. Podczas gdy przed inwazją Rosji na Ukrainę Unia Europejska otrzymywała od Gazpromu około 40 proc. importowanego gazu, to obecnie jest to około 10 proc.
Zwrot na Wschód – jeśli w ogóle uda się go zrealizować zgodnie z planem – nie będzie w stanie zrekompensować Gazpromowi strat poniesionych na rynku europejskim. Nawet jeśli wszystkie zaplanowane przez Kreml projekty dostaw gazu do Chin zostaną zrealizowane w terminie i osiągną planowaną przepustowość, kierunek wschodni zapewni jedynie dwie trzecie dostaw przedwojennego eksportu do Europy – ok. 100 mld m3 wobec 150 mld m3 gazu rocznie.
Nie ma mowy, żeby inwestycja w chińskie projekty zwróciła się Rosji w najbliższej przyszłości: budowa, która będzie wymagała wielomiliardowych nakładów, potrwa latami, a ceny gazu będą niższe.
Aleksander Riazanow, który w latach 2001-2006 był wiceprezesem zarządu Gazpromu, powiedział agencji Bloombergowi, że w tym roku sprzedał swoje udziały w firmie ze stratą. – Gazprom nie ma perspektyw na najbliższe 5-10 lat. Z Chinami trudno negocjować, a cena nie będzie dobra – stwierdził.
Jak Putin szantażując Europę osłabił Gazprom
Według rządowego projektu budżetu Rosji i prognozy makroekonomicznej, na które powołuje się Bloomberg, cena gazu eksportowanego do Europy w 2022 r. wyniosła 984 dolary za 1000 m3 gazu, a do Chin – 277 dolarów. W latach 2023-2026 cena dostaw do Chin będzie stale spadać – z 297 do 243 dolarów za 1000 m3.
Znacznie mniej pieniędzy Gazprom otrzyma także od Europy, która nie przestraszyła się gazowego szantażu Putina, zdołała przetrwać ubiegłą zimę i skutecznie utworzyła rezerwy gazu na nadchodzący sezon grzewczy (sięgają one niemal 100 proc.).
Całkowity eksport Gazpromu w tym roku może być najniższy od drugiej połowy lat 70. Jeden z byłych dyrektorów koncernu powiedział Bloombergowi, że "nastroje w spółce są pesymistyczne, bo nawet jeśli Pekin spotka się z Moskwą w połowie drogi i podpisze umowę gazową, warunki finansowe będą gorsze niż w Europie". Jego zdaniem Gazprom nie powinien był angażować się w politykę.
Tymczasem Putin zakochał się w wykorzystaniu Gazpromu jako broni energetycznej. Monopol, na którego czele stoi Aleksiej Miller, jego wieloletni kolega z pracy w Petersburgu w latach 90., posłusznie wykonywał polecenia prezydenta Rosji, który przy jego pomocy starał się osiągać cele geopolityczne.